piątek, 31 grudnia 2010

Przyszłość Europy

Bardzo możliwe, że rok 2011 będzie uznany za przełomowy w dziejach Europy. Można się bowiem spodziewać, że szereg procesów zachodzących dotąd powoli i często dostrzeganych tylko przez bardzo pilnych obserwatorów, doczeka się w ciągu nadchodzących dwunastu miesięcy przesilenia. Bezpośrednią tego przyczyną będzie zapewne kryzys, którego od pewnego czasu spodziewają się niemal wszyscy specjaliści, spierając się już tylko o to, jaką formę on przybierze i jak wielkich spustoszeń narobi.
Ciekawy artykuł o przyszłości Europy

czwartek, 16 grudnia 2010

Czym interesują się ludzie na świecie - trendy

Na stronie google zeitgeist, możemy sprawdzić czym interesuje się świat.
Konretnie - mamy listę pytań zadanych w przeglądrce google które najszybciej zyskują na popularności oraz te które popularność tracą.
LINK

czwartek, 2 grudnia 2010

Maskowanie ekranu przeglądarki

Potrzebujesz obejrzeć coś na sieci będąc w pracy,
np. wiadomości na www.rp.pl,
a nie chcesz żeby kolory strony raziły innych w oczy?

Jest ciekawy sposób na wyszarzenie strony,
sposób jest następujący:

Oryginalna strona Rzepy wygląda tak:

A tak wyszarzona strona, po korekcie:

Prawda że lepiej?
Taką korektę można zrobić wtyczką Stylish do przeglądarki Firefox. 
Po instalacji wtyczki Stylish, należy dodać specjalny skrypt (podam go na życzenie!)
Generalnie, działanie Stylish polega na tym że używając stylów CSS,
możemy zmienić wyświetlanie dowolnej przeglądanej przez nas strony WWW.
Mój skrypt działa na wszystkie przeglądane strony i je "wyszarza", ukrywa obrazki itp.

poniedziałek, 15 listopada 2010

Przygoda z dopalaczami oczami ich sprzedawcy | hyperreal.info

"Moi nowi współlokatorzy już pierwszego dnia okazali się totalnie zaćpanymi typami. W mieszkaniu poniewierały się dziesiątki fiolek oznaczonych kolorową nalepką z napisem Koko, w powietrzu unosił się, znany mi już wcześniej, zapach beta-ketonów, impreza praktycznie nigdy się nie kończyła."Wypytałem o co chodzi, dowiedziałem się następujących rzeczy:

- Koko to mieszanka betaketonów z miętową tabaką,

- Kosztuje 83 zł za 0,5 g,

- Jest na prawdę zajebiste!


Całość:

Przygoda z dopalaczami oczami ich sprzedawcy | hyperreal.info

czwartek, 4 listopada 2010

Dramat: Polskę pobiła Namibia!

Dramat: Polskę pobiła Namibia!

W przygotowanym przez Bank Światowy rankingu "Doing Business 2011" Polska znalazła się dopiero na 70. miejscu - ubolewa "Puls Biznesu".

Wyprzedziły nas m.in. Białoruś i Namibia. Nasi południowi sąsiedzi, Czesi są na 19. pozycji w klasyfikacji łatwości prowadzenia biznesu. A jeszcze rok temu zajmowali 82. pozycję.

niedziela, 24 października 2010

środa, 13 października 2010

poniedziałek, 4 października 2010

środa, 29 września 2010

kontrowersyjny David Irving

David Irving wygłosił w Warszawie tajny wykład - Rzeczpospolita: "Tajny wykład Irvinga w Marriotcie
Piotr Zychowicz 28-09-2010, ostatnia aktualizacja 29-09-2010 11:18

David Irving mówił, że Hitler nie wiedział o Zagładzie. Historyk sugerował też, że Żydzi nie byli bez winy

'Czytaj więcej o kontrowersjach wokół wizyty Davida Irvinga w Polsce '

W zamkniętym dla szerszej publiczności wykładzie brytyjskiego historyka Davida Irvinga wziąłem udział jako... Izraelczyk.

Jak do tego doszło? W poniedziałek około godz. 18.30 zadzwonił do mnie berliński korespondent izraelskiej telewizji Channel 10 Ilan Goren. Powiedział, że udało mu się incognito zarezerwować miejsce na spotkanie z Irvingiem.

Niestety, ze względu na wymogi konspiracji historyk dopiero w ostatniej chwili poinformował go o godzinie i miejscu wykładu.

Miał się odbyć w sali konferencyjnej warszawskiego hotelu Marriott o godz. 19 i nie było szans, żeby Goren zdążył przyjechać z Berlina. Zaproponował więc, abym to ja zamiast niego udał się na wykład. I tak po pół godzinie znalazłem się w hotelowym lobby. Miałem przy sobie jedynie wydruk wysłanego Izraelczykowi e-maila, w którym historyk potwierdzał otrzymanie wpłaty pieniędzy za zaproszenie (zaledwie 10 dolarów).

Gdy po dziesięciu minutach Irving nie pokazał się na dole, wraz z dwoma innymi Polakami, którzy przyszli na wykład, zadzwoniliśmy do niego na komórkę. Przeprosił i obiecał, że zaraz kogoś po nas przyśle.

Rzeczywiście po chwili w lobby pojawiła się długonoga blondynka. To Jaenelle Antas, amerykańska asystentka Irvinga, z którą pomimo sporej różnicy wieku (ona ma 25, on 72 lata) – według brytyjskich bulwarówek – łączy go płomienny romans.

Okazało się, że Antas sprawuje również funkcję strażniczki historyka. Otaksowała nas badawczym spojrzeniem, spytała o nazwiska oraz o to, w jaki sposób dowiedzieliśmy się o wykładzie. Całe szczęście w moim przypadku nie była zbyt dociekliwa.

– Sorry za utrudnienia, ale musimy wiedzieć, z kim mamy do czynienia. Nie chcemy tu żadnych kłopotów – wyjaśniła, zapraszając nas na górę.

Rzeczywiście trudno jej się dziwić. Podczas niedawnego tournée Irvinga po Ameryce pod salami dochodziło do demonstracji i bójek. W hotelu Palm Beach County na Florydzie w ruch poszły nawet noże.

Jeszcze bardziej od protestujących Irving obawia się jednak wścibskich dziennikarzy, którzy mogliby nagłośnić jego słowa. W Austrii wpakowano go do więzienia właśnie za wypowiedzi podczas wykładu.

W Warszawie Irvinga słuchało 20 osób. Większość stanowili ludzie biorący udział w jego wycieczce do byłych niemieckich obozów. Byli to mężczyźni w średnim wieku: Brytyjczycy, Amerykanie i dwóch czy trzech Niemców. Część popijała żywca z butelek, zupełnie nie wyglądali na „groźnych neonazistów”. Oprócz nich na sali był polski tłumacz Irvinga Bartłomiej Zborski, ja i kilku fanów. Jeden z nich był Hindusem.

Irving w swoim żywiole

Brytyjski historyk pojawił się na sali około 19.20. Przyniósł karton z książkami, które wyłożył na biurku. Kilka sztuk „Wojny Hitlera” (po polsku) oraz kilkanaście egzemplarzy pamiętników napisanych w austriackim więzieniu (po angielsku).

Wyglądał znacznie lepiej, niż gdy widziałem go poprzednio w 2007 r. Wówczas zrobiłem z nim wywiad na Warszawskich Targach Książki, na których próbował sprzedawać swoje prace. Próbował, bo organizatorzy wyrzucili go z imprezy. Wtedy Irving był świeżo po pobycie za kratami i wyglądał fatalnie. Wychudzony, o ziemistej cerze i błędnym, nieufnym spojrzeniu. Niespecjalnie palił się do rozmowy.

Teraz stał przede mną zupełnie inny człowiek. Uśmiechnięty, sypiący anegdotami i wygłupiający się przed publicznością. Sprawiał wrażenie, że jest w swoim żywiole. To, że zebrani słuchają go niemal z nabożną czcią, sprawiało mu widoczną satysfakcję. Ponieważ uważał, że ma przed sobą tylko zaufanych ludzi, nie musiał gryźć się w język i myślę, że był szczery.

Na wstępie krytycznie wypowiedział się o mediach, które mają urządzać na niego „perfidną nagonkę”. – Dziennikarze starają się mnie zniszczyć. Piszą niestworzone kłamstwa, bo kierują się instynktem stadnym. Nie słuchają tego, co mam naprawdę do powiedzenia, powtarzają tylko usłyszane kalumnie. Ja chcę jedynie, żeby potraktowano mnie fair. Czy to tak dużo? – pytał historyk.

Postanowiłem więc spełnić jego postulat i po prostu zrelacjonować warszawski wykład.

Poniżej wiernie cytuję wypowiedziane przez niego słowa. Cały niemal dwugodzinny wykład został zarejestrowany. Na stronie internetowej „Rz” umieściliśmy także krótki film z fragmentem wystąpienia kontrowersyjnego historyka.

O Holokauście

– Neguję, że jestem negacjonistą Holokaustu – zaczął David Irving. – Jak można być tak głupim, żeby określać tym mianem człowieka, który na każdym kroku podkreśla, że w operacji „Reinhard” zginęło dwa i pół miliona Żydów. Człowieka, który mówi, że kilkaset tysięcy Żydów zgładzono w Treblince. Holokaust był historycznym faktem. Była to straszliwa zbrodnia – dodał.

Irving uważa, że dorobiono mu gębę, rzucając na niego oskarżenie, którego już nie może z siebie zrzucić: – To jest jak papierek po toffi. Zjadasz cukierek, ale lepkie opakowanie przylepia ci się do palców. Próbujesz je strzepnąć, ale nic z tego. Próbujesz drugą ręką, przylepia się do palców drugiej ręki. Nazwanie historyka negacjonistą Holokaustu jest jak wydanie wyroku śmierci. Takiemu człowiekowi nie wydaje się książek, nie drukuje artykułów. Właśnie taki wyrok wydano na mnie.

Brytyjczyk zapewnił, że nie jest antysemitą. – Cywilizowany człowiek nie może mieć takich poglądów. I mimo tego, że Żydzi mnie niszczą i nienawidzą, usilnie staram się nie odpowiadać im tym samym. Gdy czasami pytają mnie, czy jestem antysemitą, mówię: „A czy Palestyńczycy już są antysemitami? A czy rodzice Rachel Corrie, amerykańskiej aktywistki pokojowej, którą zmiażdżył izraelski buldożer, już są antysemitami?”. Żydzi przejechali się buldożerem po moim życiu – podkreślił.

Irving zaznaczył, że cała II wojna światowa była wielkim Holokaustem. Cierpiały w niej bowiem wszystkie narody. On zaś w swoich książkach stara się wytłumaczyć, jak to było możliwe. Dlaczego ludzie byli zdolni do takich czynów.

– Wróćmy do Żydów. Gdybym ja był jednym z nich i leżał w dole śmierci, czekając, jak esesman strzeli mi w czaszkę, przede wszystkim zastanawiałbym się: „Dlaczego ja? Dlaczego to właśnie mój naród wszędzie, gdzie się pojawiał, wywoływał nienawiść otoczenia?”. Przecież Żydów prześladowano wszędzie. Święta inkwizycja, pogromy, wreszcie Holokaust. Być może to efekt czegoś, co robili lub czego nie robili sami Żydzi? Tak, wiem, to antysemickie pytanie – mówił.

O Hitlerze

Irving uważa, że „Wojna Hitlera” jest „okrętem flagowym” jego pisarstwa, i to z tej książki jest najbardziej dumny. To właśnie ona przysporzyła mu jednak największych kłopotów. Irving został oskarżony, że przedstawił wodza Trzeciej Rzeszy w ludzki sposób. Że próbował zrzucić z niego odpowiedzialność za Holokaust.

– Czy Hitler ponosi winę za Zagładę? Za okrucieństwa, do których doszło m.in. na terytorium Polski? Oczywiście, że tak. Był głową państwa i z konstytucyjnego punktu widzenia jego wina jest bezdyskusyjna. To, co mnie jednak interesuje, to to, co Hitler wiedział o zabijaniu Żydów? Moim zdaniem niewiele – powiedział.

I przytoczył zapis rozmowy, jaką z Führerem w 1945 roku odbył gen. Heinz Guderian. Poinformował on Hitlera, że Sowieci właśnie zajęli Auschwitz. Reakcja niemieckiego przywódcy miała być obojętna, wzruszył ramionami. – Nie krzyczał: „O, mój Boże, mam nadzieję, że nic nie znaleźli! Mam nadzieję, że udało się wszystko ukryć!”. Dlaczego? Bo nazwa Auschwitz nic mu nie mówiła. Podobnie jak nazwy Treblinka, Sobibór czy Bełżec – podkreślił historyk.

Irving przedstawił Hitlera jako oderwanego od rzeczywistości przywódcę, za którego plecami diabelski spisek przygotował jego zły duch Heinrich Himmler. To właśnie ten ostatni miał, według Irvinga, zaplanować i wykonać Holokaust. Führer miał zaś być przekonany, że „kwestia żydowska” rozwiązywana jest za pomocą masowych wypędzeń. Dowodem ma być jego testament. Napisał w nim, że Niemcy rozprawiały się z Żydami w bardziej „ludzki” sposób niż Anglosasi z niemieckimi cywilami podczas dywanowych bombardowań. Zdaniem Irvinga słowa te wcale nie były dowodem na cynizm Hitlera. – Po co w obliczu śmierci miałby kłamać? Po prostu nie miał on pojęcia o istnieniu obozów zagłady – mówi Irving.

Dlaczego jednak Himmler miałby oszukiwać swego szefa?

– Hitler był dla niego jak mesjasz. Nie chciał, żeby cokolwiek splamiło tę „wspaniałą postać”. Dlatego postanowił wykonać brudną robotę sam. Przygotowywał nawet dwie wersje dokumentów dotyczących Zagłady. Jedną ocenzurowaną dla Führera, drugą prawdziwą do archiwum SS – powiedział Irving.

Stwierdził, że w rozmowach z nim wszyscy współpracownicy Hitlera wypowiadali się o nim z atencją i uwielbieniem jako o przemiłym człowieku. – Mnie interesował właśnie ten prawdziwy, żywy Hitler. A nie Hitler potwór, którego wykreowała wojenna, aliancka propaganda – mówił.

Zapewnił jednak, że nie chce przedstawić Hitlera jako niewiniątka. Według niego był to „niemoralny człowiek zdolny do okrucieństwa”. Irving przytoczył opowieść, którą usłyszał od jednej z sekretarek wodza Trzeciej Rzeszy. Kobieta towarzyszyła mu podczas nocy długich noży i widziała, jak osobiście kierował aresztowaniami dowódców SA. – Potem wszedł do sali i powiedział: „Już po wszystkim. Teraz muszę wziąć gorący prysznic i będę jak nowo narodzone dziecko”. Te okropne słowa tą kobietą wstrząsnęły. Dziś sporo mówią o Hitlerze – podkreślił Irving.

O sobie

Irving podczas wykładu uchylił rąbka tajemnicy w sprawie przygotowywanej od wielu lat biografii Himmlera (ma się ukazać za rok). Historyk miał dotrzeć do dokumentów i zdjęć, które wskazują, że szef SS wcale nie otruł się w brytyjskiej niewoli. Jako „największy z niemieckich zbrodniarzy” miał zostać zlinczowany przez alianckich oficerów. Być może nawet na polecenie Churchilla.

Irving nie chciał wchodzić w szczegóły, gdyż – jak się wyraził – jeżeli powie za dużo, „nie kupicie mojej książki”. Był to oczywiście żart, ale trudno było nie zauważyć, że boryka się z problemami finansowymi. Kilka razy podkreślił, że jest biedny jak mysz kościelna, że jego wrogowie go zrujnowali. Prosił o kupienie jego książek bądź wsparcie finansowe.

– Historyk w dzisiejszych czasach stoi na rozstaju dróg. Ma dwa wybory. Albo pieniądze, albo prawda. Jeżeli będzie pisał zgodnie z wymogami propagandy, którą do dziś uprawiają „naukowcy”, będą się na niego sypały zaszczyty. Jeżeli odważy się dociekać, jak było naprawdę, spadną na niego anatema i represje. Nic tak bowiem ludzi nie oburza, jak rozbijanie stereotypów i mitów, na których byli wychowani – przekonywał.

Irving z wyraźnym żalem opisywał szczegóły swojego aresztowania przez „austriackie gestapo czy jak to się teraz nazywa” i pobyt w więzieniu. Uważa się za męczennika za wolność słowa. – Ja tak naprawdę jestem tradycyjnym brytyjskim liberałem. Uważam, że każdy powinien mówić i robić, co mu się żywnie podoba. Dopóki oczywiście nie wali współobywateli pięścią po nosie. Niestety ja ostatnio po nosie dostaję coraz częściej – powiedział.

Zapytany, dlaczego nie zrezygnuje z pisania i nie zajmie się czymś innym, odpowiedział, że robi to dla „milionów” swoich zwolenników. – To oni dają mi wiarę, że to, co robię, ma sens. Gdy siedziałem w więzieniu, dostawałem tysiące listów poparcia. Jest wielka różnica między tym, co piszą o mnie media, a co sądzą zwykli ludzie – przekonywał. – Nie inaczej jest w Polsce. Gdy byliśmy w Bełżcu, czekał tam na mnie starszy Polak, około osiemdziesiątki. Miał ze sobą „Wojnę Hitlera” i poprosił o autograf. Ponieważ nie wiedział, kiedy zjawię się w tym miejscu, czatował tam przez bite dwa dni, od świtu do nocy. Bardzo mnie to wzruszyło. Właśnie dla takich ludzi piszę moje książki.

wtorek, 14 września 2010

Bitwa pod Lutynią - 1757

Fajne relacje z rajdów

Tutaj z polskiego Adventure Trophy 2010



A tutaj z alpejskiego Tor Des Geants 2010

poniedziałek, 13 września 2010

Gigantyczny dług ograniczy inwestycje - Finanse - WP.PL

Gigantyczny dług ograniczy inwestycje - Finanse - WP.PL: "Gigantyczny dług ograniczy inwestycje

Od początku tego roku dług zaciągany przez rząd, jego agencje i samorządy wzrósł o 51 mld zł i wyniósł 721 mld zł. Jeżeli to tempo utrzyma się do końca roku, zadłużenie może przekroczyć 55 proc. PKB, co spowoduje znaczne utrudnienia dla państwa i obywateli - ostrzega 'Rzeczpospolita'.
Jednym z najboleśniejszych skutków będzie podwyżka stawki VAT. Po pierwszym podniesieniu o 1 pkt proc. od stycznia 2011 r. czekać nas może kolejna - od lipca 2012 r. - być może nawet o 2 pkt proc., do 25 proc. W takim przypadku w 2012 r. cała budżetówka - łącznie z nauczycielami - będzie się musiała pogodzić z zamrożeniem pensji. Nie będzie też waloryzacji świadczeń rencistów i emerytów.

Gdy dług publiczny przekroczy zapisany w ustawie zasadniczej próg, wprowadzone zostaną poważne ograniczenia w zaciąganiu zobowiązań publicznych. Deficyt w budżecie na 2012 rok nie będzie mógł wzrosnąć w relacji do dochodu bardziej niż w poprzednim roku, a samorządy nie będą mogły zadłużać się. Tymczasem teraz czynią to masowo głównie po to, by móc korzystać z funduszy unijnych.

czwartek, 9 września 2010

środa, 8 września 2010

Zrozumieć umysł



Kiedy przechodzimy do zagadnień związanych z mózgiem i kwestii psychologicznych postulat redukcjonizmu jest jeszcze bardziej dyskusyjny. Stosunek świata psychiki do świata materii jest jednym z najstarszych tematów filozoficznych. Nie ma wątpliwości, że istnieją wpływy wzajemne materii na umysł: niewielkie ilości środków chemicznych zmienić mogą kompletnie nasz sposób widzenia świat i wywołać liczne halucynacje. Wpływ umysłu na materię jest już jednak dyskusyjny: czy naprawdę myśl jest czymś pierwotnym, niezależnym, czy też wynikiem procesów zachodzących w mózgu, a więc czymś wtórnym w stosunku do zjawisk materialnych? Jest to w zasadzie pytanie o istnienie wolnej woli. Czy umysł jest naprawdę produktem mózgu czy też mózg jest tylko odbiornikiem zjawisk świata psychicznego, jak chcą dualiści? Niezależnie od odpowiedzi na te pytania nasza wiedza o tym, w jaki sposób wyjaśnić zjawiska psychiczne przez zjawiska elektryczne i biochemiczne w mózgu jest jeszcze daleko niekompletna. Redukcjoniści mają nadzieję, że w dłuższym okresie czasu uda się wyjaśnić zjawiska psychiczne poprzez procesy zachodzące w mózgu. Czy wyjaśnienie takie może zastąpić codziennie używane pojęcia? Czy nasze przyjemności, odczucia, odruchy, przekonania wystarczy wyjaśnić przez wzbudzenia odpowiednich struktur mózgu? Takie wyjaśnienia nigdy nie zastąpią języka naturalnego, wykształconego w oparciu o fenomenologiczne klasyfikacje zachowań indywidualnych i społecznych człowieka.

http://www.fizyka.umk.pl/~duch/Wyklady/kog-w/01-0.htm

i jeszcze REWELACJA:

Inny aspekt trudności związanych z próbą rozumienia świata zauważył Immanuel Kant. Fizyczne cechy zwierząt są odbiciem środowiska, w którym zwierzęta się rozwijały. Jak mówi słynny etolog, Konrad Lorenz, kopyto jest odbiciem płaskiego terenu stepowego, oko odbiciem światła, skrzydło odbiciem powietrza a płetwa ryby wody. Oznacza to niemal doskonałe dopasowanie się struktur organizmów do warunków, w których powstawały. Każde przystosowanie jest pewnym poznaniem środowiska przez organizm. Kant odkrył pewne wrodzone (aprioryczne) struktury poznania u człowieka. Doprowadziło go to do rezygnacji z możliwości dowiedzenia się czegokolwiek o realnym świecie. W obserwacjach i doświadczeniach, które prowadzimy, odnajdujemy wrodzone nam struktury myślenia, postrzegania, wyobrażenia, a według Kanta ze względu na swoją aprioryczną naturę nie mają one związku ze światem realnym. Obserwując nie dowiadujemy się niczego o świecie, widzimy jedynie siebie.

Klienci kontra Multibank i mBank | rp.pl

Klienci kontra Multibank i mBank | rp.pl: "Pierwszy pozew grupowy przeciwko bankom szykują klienci i prawnicy
autor: Roman Bosiacki
źródło: Fotorzepa
+zobacz więcej

* Pozwy zbiorowe nabierają rumieńców
* Bankozaury grasują, klienci protestują

Klienci mBanku i Multibanku (grupa BRE), którym banki nie chciały obniżyć kosztów kredytu hipotecznego we frankach, chcą żądać w pozwie zbiorowym korzystnej dla nich interpretacji umów. Uważają, że bank powinien obniżyć oprocentowanie wraz ze spadkiem rynkowych stóp procentowych (wskaźnika LIBOR). W ich umowach wysokość odsetek była ustalana przez zarząd. Po co im taki wyrok? Pozwoli żądać odszkodowań.

Sprawą zajmuje się warszawska kancelaria prawna Wierzbowski Eversheds.

Do wspólnego pozwu zgłosiło się już 16 osób, ale nabór będzie trwał do grudnia, wtedy też zamierzają wystąpić do sądu.

Warunkiem przystąpienia do 'Grupy na bank' jest wpłata do kancelarii 1500 zł (plus VAT) za proces w pierwszej instancji i tyle samo za ewentualną apelację.

Ci, którzy przystąpią do pozwu później, zapłacą nawet 3 tys. zł. Na reprezentanta grupy wybrano Małgorzatę Rothert, rzecznika konsumentów dla m. st. Warszawy, co daje zwolnienie z kosztów sądowych.

– Obecnie chcemy ustalenia, że bank odpowiada za nienależyte wykonanie umów kredytowych. Nie wykluczam jednak, że kwestia konkretnych żądań finansowych również w tej sprawie się pojawi – mówi adwokat Iwo Gabrysiak, pełnomocnik grupy.

– Trudno komentować zapowiedź pozwu. Będziemy mogli się odnieść do sprawy, kiedy go poznamy – odpowiada Piotr Rutkowski, p.o. rzecznika BRE Banku.

– Zapisy kwestionowanych umów o kredyt hipoteczny (tzw. starego portfela) nie zostały uznane za sprzeczne z prawem przez żadną instytucję. Zawsze zachęcaliśmy klientów do indywidualnych negocjacji z bankiem. Uważamy bowiem, że sala sądowa nie jest miejscem szukania kompromisu – dodaje rzecznik.

Klienci internetowego mBanku to najliczniejsza i najgłośniej protestująca grupa, której nie obniżono oprocentowania, mimo spadku stóp procentowych (podobne problemy mieli klienci Santandera i Raiffeisena). Po wielomiesięcznym sporze BRE Bank zaoferował nowe warunki kredytu, z których skorzystało tylko 3,2 tys. klientów. – Jak widać, nie wszyscy zaakceptowali ugodowe propozycje, ale my szanujemy ich zdanie – zauważa Piotr Rutkowski.

– Przestrzegaliśmy podczas prac parlamentarnych, że po wprowadzeniu pozwów zbiorowych może nastąpić amerykanizacja rynku usług prawniczych w Polsce, że kancelarie będą się reklamować i organizować wręcz klientów – mówi mecenas Jerzy Bańka, prawnik Związku Banków Polskich.

wtorek, 31 sierpnia 2010

Gminy zadłużają się, handlowcy toną w długach

nie wygląda to ciekawie....
Państwo Polskie również coraz bardziej zadłużone.

Gminy:
http://www.tvn24.pl/-1,1671392,0,1,gminy-zadluzaja-sie-na-potege,wiadomosc.html

Handlowcy:
http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/443671,handlowcy_tona_w_dlugach_grozi_nam_fala_bankructw.html

środa, 18 sierpnia 2010

Table: The World's Happiest Countries - Forbes.com

Table: The World's Happiest Countries - Forbes.com

ZUS znów będzie pożyczał - Rzeczpospolita

ZUS znów będzie pożyczał - Rzeczpospolita

W kasie zabraknie około 11 mld zł – wyliczają ekonomiści. Nawet jeśli rząd – zgodnie z zapowiedzią – przeznaczy 7,5 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej na zasilenie FUS, pod koniec roku ZUS będzie musiał ratować się kredytem.
– Miesięcznie z kasy państwa do funduszu płynie około 4 mld zł, jeśli nic się nie zmieni, w całym roku będzie on potrzebował 49 mld zł – wylicza Mirosław Gronicki, były minister finansów. Tymczasem rząd założył, że wystarczy przelać na jego konto niespełna 38 mld zł i w razie potrzeby dołożyć 7,5 mld zł z rezerwy. Zabraknie 3,5 mld zł.
– Dziś nie potrafię jeszcze powiedzieć, czy rzeczywiście tak będzie wyglądała sytuacja pod koniec roku – mówi Przemysław Przybylski, rzecznik ZUS. – Gdybyśmy jednak musieli pożyczyć pieniądze, to od 2009 roku obok komercyjnych kredytów możemy zaciągać tańsze pożyczki z budżetu państwa i zapewne najpierw z tej ścieżki byśmy skorzystali.
Nie zmienia to jednak faktu, że konieczność zapewnienia wyższej dotacji dla FUS powiększy deficyt finansów publicznych. – Rząd ratuje się pieniędzmi z rezerwy, aby nie powiększać deficytu budżetowego, który i tak jest ogromny, ale nie uniknie wykazania go w deficycie finansów publicznych – wyjaśnia prof. Andrzej Wernik z Akademii Finansów. Gronicki szacuje, że deficyt całego sektora sięgnie w tym roku nawet 7,3 – 7,4 proc. PKB, czyli będzie wyższy niż 7,1 proc. odnotowane na koniec 2009 roku.

wtorek, 17 sierpnia 2010

Stanisław MICHALKIEWICZ - strona autorska. Artykuły, komentarze, felietony - www.michalkiewicz.pl

Wystarczy zwrócić uwagę, że objętość rocznika Dziennika Ustaw w 1997 roku przekroczyła 5000 stron, a w roku 2004 – już 20 tysięcy stron! I co tam jest zapisywane? Ano – m.in. różne formy reglamentacji w postaci „koncesji”, „licencji”, „pozwoleń”, „dopuszczeń”, „upoważnień”, „zgód”, „wpisów do rejestru”, „akredytacji”, a także „zgłoszeń”, które, chociaż formalnie reglamentacją nie są, to w praktyce stają się zezwoleniami.

Link:
Stanisław MICHALKIEWICZ - strona autorska. Artykuły, komentarze, felietony - www.michalkiewicz.pl


Natomiast w jednej dziedzinie rząd premiera Tuska może pochwalić się prawdziwymi osiągnięciami. Nawet nie uwzględniając praktykowanej przez ministra Rostowskiego tzw. „kreatywnej księgowości”, rząd premiera Tuska w sposób istotny powiększył dług publiczny. W grudniu 2007 roku, a więc w miesiąc po objęciu przez ten rząd zewnętrznych znamion władzy, dług publiczny wynosił około 520 miliardów złotych. 10 sierpnia br., a więc po tysiącu dniach rządu premiera Tuska, dług publiczny wynosi już 714 miliardów i – uwaga, uwaga! - powiększa się już z szybkością co najmniej 6 tysięcy złotych na sekundę! Wynika z tego, że rząd premiera Donalda Tuska powiększał dług publiczny mniej więcej o 200 milionów złotych każdego dnia! A przecież oprócz tego każdego dnia wydawał ponad 200 milionów złotych z podatków! 400 milionów złotych każdego dnia – i „gówno zrobione”? Nic dziwnego, że generał Dukaczewski odgrażał się iż po wygranej Bronisława Komorowskiego otworzy sobie szampana.

Link:
http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1727

środa, 28 lipca 2010

Czy USA utoną w długach? - Biznes - Informacje - portal TVN24.pl - 09.06.2010

Czy USA utoną w długach? - Biznes - Informacje - portal TVN24.pl - 09.06.2010


Czy USA utoną w długach?

Czy USA utoną w długach?
Ameryka wciąż pogrąża się w długach ale jej gospodarka staje na nogach
US Fed
Amerykański dług publiczny za 5 lat będzie już większy niż wartość całej gospodarki - prognozuje Departament Skarbu USA w raporcie, jaki złożył w Kongresie w miniony piątek. O raporcie dopiero dziś napisały media.
Eksperci Departamentu Skarbu prognozują, że do 2015 roku zadłużenie Ameryki wzrośnie o 6 bilionów dolarów i sięgnie 19,6 biliona dolarów. To znaczy, że dług USA liczony do PKB ma wzrosnąć przez 5 lat o 9 punktów procentowych - do 102 procent PKB. Dla porównania, w Grecji i we Włoszech to ponad 115 procent wartości gospodarki, a w Japonii - prawie 200 procent.
Kolejne kraje Unii Europejskiej podają pozytywne dane o swoich... czytaj więcej »


W tym roku zadłużenie USA wyniosło 13,6 bln dolarów, czyli 93 proc. PKB.

Bernanke: gospodarka dochodzi do siebie

Tymczasem szef Fed Ben Bernanke powiedział, że gospodarka nadal zdaje się z powodzeniem dochodzić do siebie. Fed przewiduje 3,5-procentowy wzrost PKB w tym roku. Bernanke podkreślił jednak, że wzrost taki oznacza, iż bezrobocie będzie się zmniejszać bardzo powoli, także w przyszłym roku.

Według Bernankego wpływ kryzysu finansowego w Europie na gospodarkę USA nie będzie znaczny, pod warunkiem że rynki finansowe nadal będą się stabilizowały.

Szef Fed, który w środę wystąpił przed Komisją Budżetową Izby Reprezentantów, powiedział, że spadki cen akcji i słabsze perspektywy gospodarki w Europie "w jakiś sposób odbiją się" na gospodarce amerykańskiej, ale ten negatywny wpływ powinien być zrównoważony zniżką procentów od kredytów hipotecznych i spadkiem cen ropy naftowej.

wtorek, 27 lipca 2010

poniedziałek, 26 lipca 2010

Jacek Rostowski też kupuje swapy - Biznes w Onet.pl

Czy skończymy tak jak Grecja?

Ministerstwo Finansów w 2009 korzystało z instrumentów pochodnych - pisze "Puls Biznesu". Ale resort zapewnia, że nie oszukiwał w tej sprawie Brukseli.

Jak się dowiedziała gazeta z tak zwanych swapów korzysta też obecny szef resortu finansów - Jacek Rostowski. Ministerstwo zapewnia jednak, że instrumentami posługiwał się zgodnie z prawem, a nie - jak Grecy - dla tuszowania statystyk. Według urzędników resort w 2009 wykorzystał dwa rodzaje transakcji typu swap: walutową i procentową.

Resort przekonuje, że były to działania zgodne z obowiązującymi w Unii zasadami rachunkowości. Ministerstwo jednak nie chce ujawnić szczegółów transakcji, tłumacząc, że mogłoby to pogorszyć warunki tych operacji.

"Puls Biznesu" przypomina, że korzystanie ze swapów walutowych przy zarządzaniu długiem publicznym to dziś gorący temat w Europie. Niedawno bowiem okazało się, że Grecja przeprowadzała takie transakcje z bankiem Goldman Sachs. Strony miały umówić się na takie warunki, dzięki którym oficjalny dług publiczny był niższy od rzeczywistego.



Jacek Rostowski też kupuje swapy - Biznes w Onet.pl

Filmowe hity z dzieciństwa

Najeźdzy z kosmosu


Kosmos 1999

czwartek, 8 lipca 2010

Trzy biliony polskiego długu?

Trzy biliony polskiego długu? - Najważniejsze informacje - Informacje - portal TVN24.pl - 08.07.2010

Trójka z przodu, a potem dwanaście zer, czyli trzy biliony. 3 000 000 000 000 złotych - to rzeczywista kwota całkowitego zadłużenia Polski, jaką wylicza Janusz Jabłonowski z departamentu statystyki NBP. Cytuje go "Puls Biznesu", zestawiając tę sumę z oficjalną sumą zadłużenia: 644 mld zł.
Jesteśmy coraz bardziej zadłużeni
W tym roku zadłużenie naszego państwa przypadające na obywatela zwiększy... czytaj więcej »
Suma 3 bln zł przekracza 220 proc. Produktu Krajowego Brutto. Natomiast oficjalnie zadłużenie Skarbu Państwa wynosiło w kwietniu ponad 644 mld zł, co i tak daje ok. 17 tys. zł na przeciętnego Polaka - i około połowy rocznego PKB Polski.
Czy USA utoną w długach?
Amerykański dług publiczny za 5 lat będzie już większy niż wartość całej... czytaj więcej »


Janusz Jabłonowski z departamentu statystyki Narodowego Banku Polskiego rzeczywistość widzi dalece bardziej ponurą: według niego do jawnego powinniśmy doliczyć dług ukryty, który według jego obliczeń sięga 180 proc. PKB.
Rośniemy szybciej. Nasz dług też
- Polska gospodarka urosła w ubiegłym roku o 1,8 proc. - podał Główny Urząd... czytaj więcej »


Te ukryte długi to m.in. zaległe płatności w ochronie zdrowia, a także np. system rentowy, w którym obniżono składkę i nie ma zależności między wpłaconymi składkami, a otrzymywanymi świadczeniami. Podobna sytuacja występuje w przypadku systemów emerytalnych służb mundurowych, czy rolników.

Jabłonowski wskazuje też, że ogólna wartość świadczeń uzyskiwanych przez obywateli w służbie zdrowia jest znacznie wyższa niż suma wpłacanych składek. - Im więcej starszych ludzi i im bardziej państwo będzie się angażowało w opiekę nad nimi, tym gorsza sytuacja w finansach i większa luka niestabilności - wskazuje. "Puls Biznesu" zauważa zaś, że prognozy demograficzne są mało optymistyczne: spadnie liczba mieszkańców Polski, ale też spadnie liczba osób w wieku produkcyjnym - a przybędzie emerytów.

Janusz Jabłonowski przyznaje wprawdzie, że jego obliczenia obarczone są "jakimś warunkowym ryzykiem", ale podstawowy wniosek pozostaje jeden: na dłuższą metę finanse publiczne są niestabilne.

Jeśli przyjąć, że w tym roku wartość polskiego PKB wzrośnie do 1,35 bln zł i że całkowity dług publiczny przekroczy 3 bln zł, to łatwo obliczyć, że statystyczny Polak jest już zadłużony na około 80 tys. zł, czyli na wysokość swoich dwuletnich zarobków.

środa, 7 lipca 2010

nabici i mBank

LINK

Przełom? Wspólna inicjatywa „Nabitych” i mBanku
Nadesłane przez: Nabici w mBank , 07 kwietnia 2010

nabici_fin.jpgNabici w mBank, oraz przedstawiciele Grupy BRE od dawna toczą ze sobą wojnę. W kuluarowych dyskusjach, a także na wokandzie sądowej, przedstawiciele obu stron spierają się już od kilku lat. Dziś jednak nie będziemy o tym pisać. Jako pierwsi, prezentujemy bardzo sympatyczną informację. Obie strony sporu doszły bowiem do porozumienia. Chcecie wiedzieć więcej? Czytajcie dalej, tylko na AlertFinansowy.pl.


Środki obu stron pójdą na cele charytatywne
W sumie 24 tys. zł otrzyma Dom Małego Dziecka w Łodzi i Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Niepełnosprawnych "Krasnal". Hojnymi darczyńcami są mBank, MultiBank, oraz ich „zbuntowani” klienci skupieni wokół inicjatywy Nabici w mBank i mStop.pl. To wynik uzgodnień jakie zapadły po spotkaniu obu stron 17 grudnia ubiegłego roku. Było to spotkanie kończące rozmowy na temat oferty dla klientów posiadających kredyty w tzw. starym portfelu. Jednym ze wspólnych postanowień, zaakceptowanym przez obie strony, było uzupełnienie środków klientów przez banki i przekazanie ich wspólnie na cele charytatywne. Pieniądze przekazane dla Domu Małego Dziecka przeznaczone zostaną na wakacyjny wyjazd dzieci, natomiast Stowarzyszenie "Krasnal" kupi sprzęt rehabilitacyjny dla swoich podopiecznych.

Reklama

Porozumienie jest możliwe?
Ostatnie spotkanie między przedstawicielami mBanku i MultiBanku, a klientami skupionymi wokół Nabitych w mBank.pl oraz mStop.pl odbyło się 17 grudnia 2009 r. w siedzibie BRE Banku w Warszawie. Był to spotkanie finalizujące pertraktacje obu stron. Efektem jest całkowicie nowa oferta przewalutowania kredytów we frankach szwajcarskich (CHF) na euro (EUR). Preferencyjne warunki dostępne są dla tych klientów, którzy swoje umowy podpisali do jesieni 2006 r. Oferta banków obowiązuje tylko do końca kwietnia br. Czy to oznacza koniec konfliktu?
Przedstawiciele Nabitych w mBank są ostrożni w ocenie sytuacji: - Dopiero po zakończeniu obowiązywania oferty będziemy mogli stwierdzić czy spór mamy za sobą. Będzie to zależało od ilości podpisanych aneksów. Teraz zdecydowanie za wcześnie wyrokować w tej sprawie - powiedział nam jeden ich przedstawicieli.

Od czego się zaczęło?
Przypomnijmy, że problem tzw. starego portfela dotyczy ok. 20 tys. klientów Grupy BRE Banku. Spora część z nich zaangażowała się w walkę poprzez stowarzyszenie Nabitych w mBank i stronę mStop. O obu organizacjach głośno jest już od kilku lat, a wszystko przez mały zapis w umowach kredytów hipotecznych, który w skrócie sprowadza się do tego, że oprocentowanie kredytu zależy od… samodzielnej decyzji banku.

Uważasz, że obie strony dojdą do ostatecznego porozumienia?

Napisz do nas Alert lub podyskutuj o tym na Forum. Podziel się swoją opinią na temat instytucji finansowych w naszej Księdze Skarg i Pochwał.

Klienci skarżą się na banki

Klienci skarżą się na banki
Monika Krześniak 07-07-2010, ostatnia aktualizacja 07-07-2010 01:30

LINK

Najwięcej skarg dotyczy relacji z bankami przy kredytach hipotecznych Klienci organizują się w walce o swoje prawa. Na odzyskanie zawyżonych opłat szanse mają tylko najbardziej wytrwali
Zmiana banku nie zawsze jest łatwa. O ile przeniesienie konta do innego banku jest coraz prostsze, to obecnie nie opłaca się przenosić kredytu hipotecznego ze względu na wysokie marże. ∑
źródło: Rzeczpospolita
Zmiana banku nie zawsze jest łatwa. O ile przeniesienie konta do innego banku jest coraz prostsze, to obecnie nie opłaca się przenosić kredytu hipotecznego ze względu na wysokie marże. ∑
+zobacz więcej

W pierwszym półroczu do Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego wpłynęły 1723 skargi klientów na banki – wynika z danych uzyskanych przez „Rz”. Jeśli w drugiej połowie roku będzie ich tak dużo, to w całym 2010 roku ich łączna liczba może przekroczyć rekordowy poziom 3,6 tys. skarg odnotowanych w ubiegłym roku.

– Najwięcej zażaleń na banki dotyczy problemów ze spłatą kredytów hipotecznych – przyznaje Katarzyna Biela z Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Potwierdzają to dane arbitra bankowego (rozstrzygającego spory pomiędzy klientami a bankami) przy Związku Banków Polskich.

W pierwszym półroczu 2010 r. wpłynęło do tej instytucji 590 skarg, a 586 zostało zakończonych. – Większość skarg dotyczy kredytów. Połowa została rozstrzygnięta na korzyść klientów – mówi Katarzyna Marczyńska, arbiter bankowy.

Obecnie kredyt mieszkaniowy spłaca blisko 1,5 mln Polaków, a jego średnia wartość to ponad 202 tys. zł. Zawyżona prowizja, oprocentowanie lub inne opłaty przekładają się na koszt rzędu kilkuset, a często kilku tysięcy złotych rocznie.

Kredyty mieszkaniowe zaciąga się na okres 20 – 30 lat, ale w trakcie ich spłaty klienci często muszą staczać bój o swoje prawa.

– Wpływają np. skargi związane z ubezpieczeniami pomostowymi kredytów (płaci się je przy kredytach hipotecznych, do momentu gdy zostaje wpisana hipoteka banku do księgi wieczystej – red.), klienci skarżyli się na problem z odzyskiwaniem nadpłaconego ubezpieczenia pomostowego – przyznaje Katarzyna Marczyńska.

"1,5 mln Polaków spłaca co miesiąc kredyt mieszkaniowy"

„Rz” wielokrotnie opisywała problemy z odzyskaniem nadpłaconego ubezpieczenia, mimo że w tej sprawie zapadł wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który uznał za niezgodne z prawem pobieranie go po wpisie hipoteki do ksiąg wieczystych. Mimo wyroku i wpisania takich klauzul do rejestru zakazanych, nie wszystkie banki chciały zwracać klientom nadpłacone kwoty. Jest szansa, że sytuacja się zmieni, ponieważ Związek Banków Polskich pracuje nad rekomendacją dobrych praktyk, która ma ujednolicić sposób stosowania ubezpieczenia pomostowego przez banki. Wśród spraw dotyczących kredytów konsumenckich wyróżniają się te, które dotyczą przedterminowej spłaty kredytu. Połowa z nich jest uznawana na korzyść klienta.

Problemy są zaś z prawidłowym stosowaniem przepisów przez banki mówiących o tym, że klient ma obowiązek co najmniej trzy dni wcześniej zawiadomić o zamiarze wcześniejszej spłaty, ale może to zrobić w dowolny sposób. Tymczasem niektóre banki w regulaminie wymagają formy pisemnej. – W takiej sytuacji, jeśli np. z protokołu odsłuchania rozmowy telefonicznej okaże się, że klient zawiadomił bank ustnie, uznawana jest racja klienta i bank przegrywa sprawę – tłumaczy Katarzyna Marczyńska.

Duża liczba skarg wpływających do nadzoru finansowego dotyczy uciążliwych form windykacji oraz problemów z obsługą kart kredytowych. Brak wiedzy finansowej i prawnej powoduje, że zwykły klient stoi na słabszej pozycji w relacjach z bankiem. Na szczęście, by zyskać przewagę w sporach z instytucjami finansowymi, coraz częściej klienci organizują się w grupy, tworzą portale społecznościowe, fora internetowe.

Głośna była sprawa klientów mBanku, którzy poprzez taką grupę nacisku walczyli o nowe warunki umów kredytowych z niższym oprocentowaniem, którego bank nie chciał obniżać mimo spadku rynkowych stóp procentowych. Podobne sprawy dotyczyły banków: hiszpańskiego Santandera i austriackiego Raiffeisena. Z kolei klienci greckiego Polbanku zrzeszeni w portalu Kupfranki.pl, przy wsparciu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Komisji Nadzoru Finansowego przeprowadzili udaną akcję sprzeciwu wobec narzucania aneksowania umów z mniej korzystnymi warunkami.

Sami bankowcy twierdzą, że liczba reklamacji od klientów w stosunku do ilości wykonywanych operacji nie rośnie, choć żadna instytucja nie podaje statystyk. Dominują te, które są związane z codziennymi transakcjami płatniczymi, ponieważ są one mniej problematyczne i banki rozpatrują je w miarę sprawnie. Problemem może być jednak tryb i czas ich rozpatrywania.

– Większość reklamacji transakcji we wpłatomatach rozwiązujemy w ciągu maksymalnie siedmiu dni. Jednak w przypadku kart za realizację procesu odpowiada zarówno bank, jak i jego partnerzy – np. wydawcy kart, akceptanci czy operatorzy bankomatów – mogą być one rozpatrywane dłużej – mówi Paweł Ejzert, dyrektor ds. relacji z klientami mBanku.

Rafał Łyczek, portal Kupfranki.pl

Wciąż mamy do czynienia z sytuacją, w której banki zwracają niesłusznie pobrane opłaty tylko tym klientom, którzy są wytrwali w walce o ich odzyskanie. Przykładem jest Bank Millennium, który podwójnie naliczał spread (różnica w stosowanych kursach walut) przy pobieraniu ubezpieczenia niskiego wkładu własnego. Mimo że przyznał się do błędu, oddaje środki tylko tym klientom, którzy się o to upomną. Drugi przykład takiej krótkowzrocznej polityki to Getin Noble Bank, który nalicza wysoką prowizję za zmianę waluty kredytu w wysokości 0,8 proc. kwoty pozostałej do spłaty, a jednocześnie stosuje najwyższy spread na rynku.

Systemy informatyczne zawodzą

Problemy techniczne banków narażają klientów na nieterminową realizację przelewów. W ostatnim czasie w wyniku awarii systemów informatycznych klienci kilku banków mieli problemy z dostępem do swoich pieniędzy. Z takim kłopotem borykali się niedawno m.in. klienci PKO BP, Pekao, mBanku, Kredyt Banku, Banku Handlowego i ING Banku Śląskiego. W kilku przypadkach problemy techniczne uniemożliwiające realizację transakcji elektronicznych trwały cały dzień, zanim zostały usunięte. Klienci, którzy nie mogli zalogować się do swoich kont, nie mogli wykonać transakcji przez Internet. Tylko niektóre mogły być wykonane za pomocą bankowości telefonicznej. W niektórych przypadkach występowały również kłopoty z autoryzacją transakcji kartowych. W tych sytuacjach banki deklarowały, że zwrócą opłaty za operacje wykonane inną drogą, np. w oddziale czy przy udziale konsultanta infolinii. Problemy dotknęły także bankomaty sieci Euronet, z której korzystają klienci niemal wszystkich banków.

Jednak największa awaria na naszym rynku dotyczyła systemu Visa i wystąpiła w 2008 r. Wówczas transakcje wypłat z bankomatów były księgowane po kilkanaście, a nawet po kilkadziesiąt razy. W tej sytuacji banki zwracały błędnie zaksięgowane kwoty automatycznie bez konieczności składania reklamacji.

wtorek, 6 lipca 2010

Klapsy i wychowanie dzieci

Wyniki Międzynarodowego sondażu na temat bicia dzieci.

Globalny sondaż Reader´s Digest wykazał, że rózgi poszły w odstawkę.
Większość rodziców od
Indii po Australię najbardziej wierzy w wychowawczą moc rozmowy. W
Polsce również, choć na tle innych krajów niepokojąco wyróżnia nas
wysoki procent zwolenników klapsa.Rozmowa to najskuteczniejsza metoda
dyscyplinowania dzieci. Tak odpowiadała większość respondentów we
wszystkich krajach objętych sondażem miesięcznika Reader´s Digest. Na
ten sposób radzenia sobie z dziećmi wskazała też największa grupa
Polaków - 69%. Bardzo podobne podejście do wychowania mają Francuzi i
Rosjanie (71%), a także Niemcy (66%).Metoda polegająca na zakazywaniu
jakiejś przyjemności znalazła najwięcej zwolenników w Australii (39%),
sporo też w Kanadzie i USA (37%), Hiszpanii (29%) oraz w Wielkiej
Brytanii (25%). W Polsce wybrało ją tylko 14% respondentów. Odsyłanie
do innego pokoju nie cieszy się wielkim powodzeniem. Najwięcej wskazań
na ten sposób było w Chinach i Francji (12%).Kary fizyczne
najwyraźniej wszędzie wychodzą z mody. Relatywnie sporo wskazań (7%)
zyskały one w Rosji, Wielkiej Brytanii i Niemczech (choć tam wyraźnie
prawo ich zakazuje). Nigdzie jednak wskaźnik nie był tak wysoki jak w
Polsce, gdzie w sens klapsów nadal wierzy 10% respondentów. Bywa że i
najlepszy rodzic straci cierpliwość. Ale i wtedy najlepiej o tym
porozmawiać. Przeprosić dziecko - mówi Małgorzata Karpińska,
psycholog. - Prowadzę terapię młodzieży. Osoby, które doświadczały
przemocy, często nie radzą sobie z relacjami z innymi ludźmi. Są
bardziej skłonne do uzależnień, agresji i popadania w konflikt z
prawem. Największym skarbem są rozmowy. Również w dorosłym życiu.
Dzieci, które z domu rodzinnego wynoszą przekonanie, że rozmowa to
sposób na rozwiązywanie problemów i konfliktów, mają największe szanse
wyrosnąć na odpowiedzialnych, nawiązujących zdrowe relacje z innymi
ludzi. I na szczęśliwe życie. Dlatego optymizmem napawa wynik sondażu
Reader´s Digest. Najwyraźniej coraz lepiej rozumiemy, że rozmowa
to najlepsza metoda wychowawcza.

niedziela, 4 lipca 2010

Wprost 24 - ZUS zbankrutuje za 9 lat

Wprost 24 - ZUS zbankrutuje za 9 lat

"Fakt" zapowiada katastrofę: ponad 10 milionów ludzi, którzy w 2015 roku będą klientami Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, zostanie bez pieniędzy. Gazeta twierdzi, że ten zbiurokratyzowany moloch, który już teraz ściąga ogromne składki, wypłacając w zamian głodowe świadczenia, za 9 lat zostanie zupełnym bankrutem. "Fakt" powołuje się na szefa Rady Nadzorczej ZUS Roberta Gwiazdowskiego, który mówi, że w 2015 roku jego firmie grozi poważny kryzys finansowy. Istnieje ryzyko, że nie będzie z czego wypłacać pieniędzy emerytom. Są tego przynajmniej dwie przyczyny, twierdzi "Fakt". Pierwsza to taka, że obecnie płacone składki tylko w teorii wędrują na indywidualne konta przyszłych emerytów. W praktyce te pieniądze przejadają obecni klienci ZUS. A druga, to fakt, że w 2015 roku na emeryturę przejdzie pierwszy powojenny wyż demograficzny i liczba emerytów wzrośnie o 60 proc. Sytuację miał ratować Fundusz Rezerwy Demograficznej. Okazał się on jednak - jak określa "Fakt" - gigantyczną klapą. Do 2009 roku miał dysponować ok. 20 mld złotych. Jak dotąd zgromadził zaledwie 1,5 mld. Co radzi Gwiazdowski? - oszczędzać na czarną godzinę. Człowiek, który przez 40 lat będzie odkładał 150 zł miesięcznie uciuła w tym czasie ponad pół mln zł i nie będzie musiał się oglądać na ZUS - czytamy w teście "ZUS zbankrutuje za 9 lat".

http://niskizus.com/

czwartek, 17 czerwca 2010

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Wzorce w mediach

...wzorce lansowane obecnie w świecie muzyki, filmu i stacji takich jak MTV też mają tu swoje wielkie "zasługi".
Gówniarzeria naogląda się teledysków, czy filmów z "gangsta" w roli głównej i chce tak samo "rządzić dzielnią", mieć "szacun ludzi ulicy" i wzbudzać "respekt wśród ziomów", a wzorowym zachowaniem i dobrym świadectwem raczej się takim nie zaimponuje. Zdecydowanie lepszym na to sposobem jest danie komuś po mordzie, zaczepianie, a w skrajnych wypadkach okradanie ludzi i ogólnie zgrywanie groźnego zabijaki.

Forum - Waszym zdaniem - Onet.pl Wiadomości

Smarowanie części rowerowych

Smarowanie części rowerowych

Porady serwisowe 2009-03-07 Smarowanie poprawia funkcjonowanie wielu
elementów i podzespołów w rowerze. Zapewnia
ponadto ochronę przed korozją.


Elementy poddawane smarowaniu muszą być czyste. Łańcuch
można np. najpierw oczyścić szczotką, następnie włożyć na
kilka godzin do nafty. Potem zanurzyć w podgrzanej kąpieli
przygotowanej z łoju parafiny. Łożyska po rozebraniu również
należy wymyć naftą, a następnie wytrzeć do sucha czystą szmatką.
Na oczyszczone w ten sposób bieżnie kulek nakładamy taką ilość
smaru, aby wypełnić wszystkie szczeliny.

UWAGA! Nadmiar smaru wpływa niekorzystnie na pracę
łożyska kulkowego - powoduje jego grzanie.


Łożyska kulkowe smarujemy smarem stałym w następujących
przedziałach czasowych:

1. Co 6 miesięcy:
- łożyska piasty przedniej
- łożyska piasty tylnej

2. Co 12 miesięcy:
- łożyska kierownicy
- łożyska mechanizmu korbowego

Ponadto, co 6 miesięcy powinno się smarować (tym razem olejem
mineralnym), następujące części roweru:

- osie dźwigni hamulców
- osie szczęk hamulców
- cięgna hamulców
- cięgna przerzutek
- ruchome części przerzutek


Smarowanie części rowerowych > Porady serwisowe, Smarowanie części rowerowych

wtorek, 1 czerwca 2010

Śmierć Prezydenta

Ostatnia sekunda lotu:



Od Pojemnik

środa, 26 maja 2010

poniedziałek, 24 maja 2010

Mapy Polski (mapa)

LINK

Mapa zalanych terenów we Wrocławiu w goolge maps

LINK

W Indiach narastają protesty przeciwko planowanemu porozumieniu o wolnym handlu z UE

i ciekawostka dodatkowa:


"Indyjskie władze sygnalizują z kolei, że są niezadowolone z postępów negocjacji w sferze dostępu do europejskiego rynku usług."


czyli będziemy mieli w najbliższym czasie zalew mieszkańców Indii?


LINK

niedziela, 23 maja 2010

środa, 19 maja 2010

Najlepsze zawody w USA

Poziom wody w rzekach (powódź)

TUTAJ

Ulga dla licealistów! :)

Ministerstwo Edukacji chce ulżyć trudnej doli licealistów. W najnowszym rozporządzeniu w sprawie oceniania umieściło zapis, że ocena niedostateczna nie przeszkadza w promocji do następnej klasy. Więcej - można będzie mieć nawet dwie pały. Nauczyciele są w szoku.

LINK

Balcerowicz o Euro

Zdaniem profesora Balcerowicza, kryzys ten jest efektem systematycznego łamania zasad przyjętych przez kraje należące do "euro". Chodzi przede wszystkim o reguły dyscypliny finansowej, choć nie bez znaczenia mogło być zaproszenie do wspólnej waluty państw, które nie spełniały kryteriów z Maastricht.

"Jeżeli główni członkowie klubu (np. Niemcy - PAP) naruszają reguły, to reguł nie ma. To musiało być potraktowane jako zielone światło" - powiedział Balcerowicz.

Według niego przywódcy krajów UE i instytucji unijnych spóźnili się z reakcją na problemy Grecji. Jego zdaniem trudno zrozumieć, dlaczego Grekom odradzano zwrócenie się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

"Przez to dwa miesiące zostały stracone, co przyczyniło się do spotęgowania problemów. Nie oznacza to, że problem byłby rozwiązany, ale mogłoby to przyspieszyć jego rozwiązanie" - powiedział były minister finansów.

Jako wątpliwą ocenił decyzję EBC, że bank będzie kupował obligacje państw strefy euro, które przeżywają problemy. Jego zdaniem decyzja ta naruszyła reputację EBC, którą niełatwo będzie odzyskać.

"Grecja budzi obawy, dlatego że są większe kraje, które także mogą budzić obawy. Niektórzy inwestorzy patrzą na Hiszpanię i Portugalię. Inni dostrzegają, że włoski dług przekracza 100 proc. Na brak zaufania jest tylko jedna rada - odzyskiwać zaufanie. Tego się nie zrobi słowami, tylko przez prowadzenie odpowiedniej polityki gospodarczej" - powiedział.

Dodał, że "europejska solidarność", o której się mówi w kontekście pomocy dla Grecji, oznacza w rzeczywistości europejską solidarność z bankami francuskimi, które zainwestowały w greckie obligacje prawie 80 mld euro. "Im więcej wielkich słów, tym więcej małych interesów" - skomentował profesor.

Jego zdaniem konieczne jest stworzenie mechanizmu dyscypliny fiskalnej wewnątrz poszczególnych krajów strefy euro. Przede wszystkim potrzebne są reguły instytucjonalne, np. takie jak w Polsce. "Najlepszą częścią polskiej konstytucji jest ograniczenie długu publicznego do 60 proc." - uważa ekonomista.

Wśród koniecznych zmian w UE wymienił m.in. potrzebę ograniczenia tempa wzrostu wydatków publicznych, co proponuje np. minister finansów Jacek Rostowski. Wskazał, że należałoby też przyjąć zasadę, zgodnie z którą państwo naruszające ustalone reguły automatycznie poddawane by było sankcjom.

W ocenie profesora programy naprawcze oparte na ograniczeniu wydatków, zwłaszcza konsumpcyjnych, i zwiększaniu zatrudnienia, będą dużo skuteczniejsze od programów opartych na podwyższaniu podatków.

LINK

poniedziałek, 17 maja 2010

Kleszcze

ciekawy program:

http://dziendobrytvn.plejada.pl/24,32838,wideo,,173221,uwazaj_na_kleszcze,aktualnosci_detal.html

i link do dokumentu:
http://www.borelioza.org/materialy_lyme/burrascano2008.pdf

czwartek, 13 maja 2010

środa, 12 maja 2010

Rostowski: lepiej, że obecnie nie jesteśmy członkami strefy euro - Waluty w Onet.pl


Czy to Kaczyński miał rację w sprawie Euro?

Rostowski: lepiej, że obecnie nie jesteśmy członkami strefy euro

Stefa euro, podobnie jak dom, potrzebuje naprawy, odmalowania. Za te kilka lat, jak strefa euro będzie wzmocniona będziemy mogli się spokojnie wprowadzić.

"Strefa euro, podobnie jak dom, potrzebuje naprawy,odmalowania. W pewnym sensie, jak są budowlani, to lepiej w domu nie być. Za te kilka lat jak strefa euro będzie wzmocniona, będziemy mogli się spokojnie wprowadzić" - powiedział minister.



Rostowski: lepiej, że obecnie nie jesteśmy członkami strefy euro - Waluty w Onet.pl

wtorek, 11 maja 2010

"FT": większość UE żyje ponad stan - Biznes w Onet.pl

Dług publiczny Włoch sięga 115 proc. PKB, roczny deficyt finansów publicznych Wielkiej Brytanii wynosi około 12 proc. produktu krajowego brutto, rząd Francji po raz ostatni opracował zrównoważony budżet 30 lat temu. Nawet Niemcy mają trudności z dopięciem budżetu.


więcej:


Mechanizm wsparcia strefy euro kwotą 750 mld euro pozwolił Europie zyskać na czasie, ale nie rozwiązał długofalowych problemów, u podłoża których tkwi to, że większość UE żyje ponad stan - twierdzi wtorkowy "Financial Times".

"Deficyty finansów publicznych są poza kontrolą, dług sektora publicznego rośnie. Jeśli rządy UE nie wykorzystają okazji do zapanowania nad wydatkami, to rynki finansowe znów się zaniepokoją. Niestety europejscy wyborcy i politycy zwyczajnie nie są gotowi do zaciskania pasa, które ich czeka" - napisał publicysta "FT" Gideon Rachman.

Grecki kryzys uważa on za "skrajny przykład szerszego europejskiego problemu" życia ponad stan, który dotyka również inne państwa. Dług publiczny Włoch sięga 115 proc. PKB, roczny deficyt finansów publicznych Wielkiej Brytanii wynosi około 12 proc. produktu krajowego brutto, rząd Francji po raz ostatni opracował zrównoważony budżet 30 lat temu. Nawet Niemcy mają trudności z dopięciem budżetu.

"Jeśli obywatele UE nie zaakceptują oszczędności na obecnym etapie, to w przyszłości staną w obliczu czegoś znacznie bardziej szokującego: niewypłacalności państw i upadających banków. Odkrycie, iż latynoska Europa (kraje śródziemnomorskie strefy euro - PAP), a może nawet państwa Europy Północnej mogą zderzyć się z finansową ścianą, będzie wielkim szokiem" - przestrzega Rachman.

Publicysta "FT" obawia się, iż następstwem ogromnej pomocy kredytowej dla rządów państw strefy euro będzie wzrost politycznych napięć w UE. Grecy już teraz skarżą się na utratę suwerenności, a Niemcy krzywią się na koszt operacji ratunkowej.

Także inny publicysta "FT" Wolfgang Munchau uważa, że pakiet pomocy dla Grecji i potencjalnie innych państw nie rozwiązuje istoty problemu: "W jaki sposób gwarantowane pożyczki mogą rozwiązać problem nadmiernego zadłużenia?" - pyta.

Pakiet ocalił strefę euro, ale w dłuższym okresie o jego sukcesie przesądzi to, czy Hiszpania i Portugalia zreformują rynek pracy, uporządkują sektor bankowy, podniosą wydajność pracy i przyspieszą fiskalną korektę - sądzi Munchau.

Bronwen Maddox z "Timesa" uważa, że politycy eurostrefy nie wyciągają właściwych wniosków, jeśli za ostatnie perturbacje finansowe, które uderzyły w strefę euro winią spekulantów. W takiej postawie dostrzega chęć zrzucenia winy na rynki finansowe za niemądre decyzje podjęte przez rządy biedniejszych państw UE oraz niechęć UE i eurostrefy do przyznania się do tego, że się z tym nie uporały.

"Gdyby nie euro, to UE nadal mogłaby nie przyjmować do wiadomości, że kraje śródziemnomorskie nie zmodernizowały swych gospodarek. Euro wykazało to czarno na białym, a obecnie uniemożliwia im odzyskanie konkurencyjności przez korektę kursu waluty (bo nie mają własnej waluty - PAP)" - tłumaczy komentatorka eurosceptycznego "Timesa".

Od tych pesymistycznych ocen odbiega komentarz redakcyjny wtorkowego "Irish Times" wskazujący, że nadzwyczajne kroki podjęte przez eurostrefę w czasie ostatniego weekendu to "zwrot w stronę zacieśnienia unii fiskalnej i monetarnej".

"FT": większość UE żyje ponad stan - Biznes w Onet.pl

piątek, 7 maja 2010

Premier mówi - złoty traci

"W czwartek detonatorem była wypowiedź premiera. Jego stwierdzenie, że tworzenie kalendarza przyjęcia euro nie jest już dla rządu priorytetem"

nie będziemy mieli Euro?

Nerwowo na rynku. Premier mówi - złoty traci - Najważniejsze informacje - Informacje - portal TVN24.pl - 07.05.2010

czwartek, 6 maja 2010

Sejm uchwalił kontrowersyjną ustawę - dzieci

Sejm uchwalił kontrowersyjną ustawę- Onet.pl - Wiadomości -06.05.2010

czyli do mamra za klapsa oraz odebranie dzieci rodzicom po wypiciu browara.

Całość:


Sejm uchwalił kontrowersyjną ustawę

Sejm, fot. PAP/Tomasz Gzell
PAP

Posłowie uchwalili wieczorem ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Ustawa wprowadza zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci, wzmacnia ochronę ofiar przemocy, kładzie nacisk na profilaktykę.
Za przyjęciem ustawy było 269 posłów, 158 było przeciw, sześcioro wstrzymało się od głosu.

Sejm odrzucił większość poprawek oraz wniosków mniejszości zgłoszonych przez opozycję.

Posłowie pozostawili zapis jednoznacznie zakazujący stosowania kar cielesnych, zadawania cierpień psychicznych i innych form poniżania dziecka. Zmienili natomiast brzmienie artykułu, który wzbudzał wiele obaw, uprawniającego pracowników socjalnych do interweniowania, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie dziecka. Zaakceptowali poprawkę PO, mówiącą, że pracownik socjalny w szczególnych sytuacjach, np. gdy opiekunowie są nietrzeźwi, jest zobowiązany "zapewnić dziecku bezpieczeństwo" i powinien umieścić je u innej niezamieszkującej wspólnie osoby z rodziny, a jeśli jest to niemożliwe - w rodzinie zastępczej bądź placówce.

Ustawa wzbudza liczne kontrowersje. Jej przeciwnicy obawiają się, że stworzy pole do nadużyć i może doprowadzić do nadmiernej ingerencji w życie rodziny.

środa, 5 maja 2010

Ile dostajemy z UE? Ile wpłacamy? Jakie mamy saldo?

Na przykład w roku 2007 nasze saldo było, jak co rok, dodatnie i wyniosło 5,135
mld euro.
www.wprost.pl/ar/132805/Budzet-UE-2007-74-proc-wydatkow-dla-Polski/


Duzo wczesniej na Forum Dziennika zadalem indentyczne pytanie i
internuacji ktorzy mieli dostep do tych liczb odpowiedzieli ze
Polska od m-ca marca 2008r. nie wykorzystuje funduszy unijnych
przyznanych przez Unie i dlatego jest platnukiem NETTO.Sprawe
powyzsza potwierdzono w trakcie obrad sejmowych nad budzetem na rok
2009 gdzie podano ze wykorzystanie tych funduszy nawet w cyklu do
2012r.jest zatrwazajaco niski bo siega w niektorych pozycjach 5%.
Polska obecnie jako biedny kraj obecnie wspiera bez wzajemnosci
bogate panstwa starej Uni ale tylko na skutek wlasnej indolencji.  


http://nczas.com/wazne/unijne-marnotrawstwo/ 

niedziela, 2 maja 2010

pipl.com - wyszkukiwanie osób

http://pipl.com

-wygląda na niezły portal do wyszukiwania/śledzenia/namierzania obecności określonych osób w internecie

sobota, 1 maja 2010

Ile dostaniemy z Unii Europejskiej?

Słucham właśnie w TV ile dostaniemy pieniędzy z UE. Słucham - 60 mld Euro dostaniemy w latach 2009-2014, czyli w pięć lat. To daje około 40 mld złotych rocznie. Budżet Polski to około 1500 mld złotych. Tak więc rocznie dostaniemy z UE około 3% naszego budżetu. Jest to mało. I to się niedługo skończy.

czwartek, 29 kwietnia 2010

Życie Ewy Braun (Ewa Braun)

30 kwietnia 1945 roku Ewa Braun i Adolf Hitler popełnili samobójstwo. Wówczas dopiero świat dowiedział się o istnieniu kochanki Hitlera. Przez wiele lat książki i filmy utrwalały jej wizerunek głupiej blondynki, która miała pecha zakochać się w potworze. Wydana niedawno w Niemczech biografia Ewy Braun autorstwa Heike Goertemaker przełamuje ten stereotyp. 

Wkrótce po samobójstwie Hitlera brytyjski historyk Hugh Trevor-Roper dostał zlecenie od brytyjskiego wywiadu. Miał zebrać wszystkie dowody na temat śmierci Fuehrera. Swoją pracę opisał w kilkakrotnie wznawianej książce "Ostatnie dni Hitlera" wydanej po raz pierwszy po dwóch latach dochodzenia, w 1947 roku. I to właśnie on pierwszy opisał Ewę Braun w sposób, który kolejni historycy i pisarze (Joachim Fest, Alan Bullock, Ian Kershaw, Angela Lambert) utrwalali przez kolejne dziesięciolecia.

Trevor-Roper rozmawiał z różnymi osobami z kręgu Hitlera, m.in. Albertem Speerem, który miał powiedzieć, że Ewa Braun będzie wielkim rozczarowaniem dla historyków. W swoich pamiętnikach Speer określał Braun jako kobietę nieszczęśliwą. Cytował też Hitlera, według którego inteligentny mężczyzna powinien wybrać kobietę głupią i prymitywną. Speer oraz inni bliscy współpracownicy Hitlera twierdzili ponadto, że kobiety w ogóle nie odgrywały żadnej znaczącej roli w partii nazistowskiej.

Angela Lambert w "Przegranym życiu Ewy Braun" już samym tytułem sugerowała marny los bohaterki jak również i to, że gdyby nie kontekst historyczny w jakim się pojawiła, w ogóle nikt nie zainteresowałby się tą bezbarwną postacią. Lambert pisała, że Braun była ignorowana przez wszystkich, a przede wszystkim przez Hitlera, a jej życie było pozbawione sensu. I w ten sposób Ewa Braun została zaszufladkowana jako kobieta pozbawiona charakteru, nierozgarnięta, łatwowierna i pozbawiona świadomości, że wokół niej rozgrywają się istotne wydarzenia historyczne.

Heike Goertemaker po trzech latach pracy nad książką "Ewa Braun. Życie z Hitlerem" dyskutuje z wizerunkiem Ewy Braun twierdząc, że historycy nie doceniali dotychczas jej roli. Niemiecka historyk dotarła do dostępnych źródeł dotyczących Ewy Braun: wywiadów z bliskimi współpracownikami Hitlera przeprowadzonymi tuż po wojnie, ich oficjalnych oświadczeń sporządzonych w latach późniejszych, przeczytała też całą korespondencję i literaturę wspomnieniową, czego nie dokonał żaden autor przed nią.

W wywiadzie udzielonym specjalnie dla portalu wp.pl powiedziała: - Nikt nie może twierdzić, że życie Ewy Braun było tragiczne lub przegrane. Ta kobieta znalazła się tam gdzie chciała być i wieloma środkami starała się utrzymać swoją pozycję, która była bardzo silna. Po 1936 r. nikt nie mógł zakwestionować jej roli. Nawet Speer i Goebbels szukali jej towarzystwa, żeby być bliżej Hitlera. To prawda, że nie była osobą publiczną jak Magda Goebbels. Prawdą jest i to, że nie brała udziału w oficjalnych wizytach i uroczystościach. Mimo to, stała się częścią maszyny propagandowej Rzeszy. Robiła Hitlerowi w Berghofie tzw. prywatne zdjęcia, które sprzedała Heinrichowi Hoffmannowi - oficjalnemu fotografowi Fuehrera - a ten z kolei publikował je pod własnym nazwiskiem. Hitler ufał Ewie Braun do samego końca i bardzo jej potrzebował. Jeszcze w 1932 r. (próba samobójcza) pokazała mu że może dla niego umrzeć - a to był rodzaj lojalności, której Hitler potrzebował.

- Kiedy 40-letni Hitler poznał Ewę Braun, ta miała 17 lat. Pracowała w Monachium w zakładzie fotograficznym Heinricha Hoffmanna. Była młodą otwartą dziewczyną, która interesowała się modą, muzyką, filmem, lubiła pozować do zdjęć i fotografować. Według córki Hoffmanna Hitler zaprosił Ewę Braun do opery, twierdząc, że jest otoczony przez samych mężczyzn i brakuje mu kobiecego towarzystwa. W ten sposób rozpoczął się ich trwający 16 lat związek. Po siedmiu latach znajomości Ewa Braun zamieszkała w rezydencji Berghof, ale o jej istnieniu wiedzieli tylko nieliczni. Dopiero w 1944 roku po ślubie swojej siostry z nazistowskim oficerem z kręgu Heinricha Himmlera pojawiła się obok Hitlera. Rok później wbrew woli Fuehrera zeszła z nim do berlińskiego bunkra gdzie została jego żoną, a 40 godzin później popełniła samobójstwo, zażywając cyjanek. - Pod koniec wojny Braun wspierała Hitlera w jego iluzji. Była jego ostatnim i najbardziej lojalnym uczniem - powiedziała dla wp.pl Heike Goertemaker.

Niemiecka historyk twierdzi, że Hitler i Braun prowadzili "normalny związek", w którym się śmiali, kłócili o domowe sprawy, i - wbrew powszechnej opinii - prowadzili życie seksualne. Przytacza anegdotę, jakoby Braun zaczęła chichotać na widok zdjęcia brytyjskiego premiera Neville'a Chamberlaina siedzącego na kanapie w mieszkaniu Hitlera w Monachium w 1938 r. Powiedziała: "Gdyby tylko wiedział, co ta sofa widziała!". Według Goertemaker Braun była świadomą politycznie kobietą. Czy zatem Ewa Braun wiedziała o Holokauście? - Starałam się na to pytanie odpowiedzieć w mojej książce, ale źródła nie są tak jednoznaczne. Mogę powiedzieć, że Ewa Braun na pewno była informowana o dyskryminacji Żydów i pozbawianiu ich wszelkich praw. Jasne jest więc i to, że popierała tę politykę - powiedziała wp.pl Heike Goertemaker.

Niezwykła w książce Heike Goertemaker jest odwaga autorki w przełamywaniu tabu związanego z Hitlerem, które nakazuje widzieć w nim jednowymiarowego potwora. - Po 65 latach Hitler wciąż jest postrzegany jako diabeł pozbawiony wszelkich ludzkich uczuć. Według mnie ta demonizacja trwa zdecydowanie za długo i nie pomaga w wyjaśnieniu i zrozumieniu prawdziwej natury nazistowskiego dyktatora - twierdzi niemiecka historyk.

Nic dziwnego, że książka w Niemczech jest bestsellerem. Prawa do jej wydania zostały już sprzedane do Francji, Hiszpanii, Włoch, Brazylii, Chin i Izraela. Prawa do ekranizacji książki kupił Michael Simon de Normier. 



-----
Zródło

Jak czytać ogłoszenia o pracę?


Zatrudnimy młodą energiczną osobę (będziesz pracował za dwóch albo trzech) ..w związku z dynamicznym rozwojem (właśnie odszedł nam kolejny pracownik).. praca w młodym, dynamicznym zespole (zatrudniamy przede wszystkim studentów żeby im za dużo nie płacić).. motywacyjny system wynagrodzeń (damy ci jałmużnę za podstawę a ty będziesz zapierniczał walcząc o premię).. poszukiwane osoby odpowiedzialne i dyspozycyjne (będziesz robił tyle nadgodzin ile sobie zażyczymy, zaprotestujesz - wylatujesz)

HOW TO: Integrate Facebook, Twitter and Buzz into Your Gmail

HOW TO: Integrate Facebook, Twitter and Buzz into Your Gmail


HOW TO: Integrate Facebook, Twitter and Buzz into Your Gmail

środa, 28 kwietnia 2010

Blip & Twitter

Jak wrzucać automatycznie informacje Blip'a na Twittera?

Przy pomocy www.friendfeed.com (korzysta z RSS).
Wideo instruktażowe poniżej.

Odwrotnie też można. Wiadomość wpisana w Twitterze
pokaże się na Blip'ie, info tutaj.







Zródło:
Blip & Twitter

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

My chcemy masła a nie margaryny

My chcemy masła a nie margaryny

Na wyjaśnienie roli tłuszczów roślinnych i zwierzęcych w zagrożeniu miażdżycą poświęciłam cztery lata pracy, przestudiowałam ponad 600 publikacji z różnych ośrodków naukowych z całego świata. I aktualnie nie mam cienia wątpliwości, że hipercholesterolową teorię miażdżycy wymyślono w celu zdyskredytowania tłuszczów zwierzęcych i wprowadzenia do diety ludzi znacznie tańszych olejów roślinnych oraz margaryn. Rozmowa z prof. Grażyną Cichosz

czwartek, 8 kwietnia 2010

Wirtualny trening

albo wirtualny trenażer. Kiedyś jeździło się na rowerku treningowym w domu.
Teraz niby to samo, ale w nowym wydaniu:

wtorek, 30 marca 2010

Pink Floyd "Time" - słowa

Tykanie zegara wypełnia chwile szarego dnia
Marnujesz i trwonisz godziny, które otrzymałeś
Okopujesz się na kawałku ziemi w rodzinnym mieście
Czekając na coś lub na kogoś, kto pokaże ci drogę

Masz dość leżenia w promieniach słońca
Zostajesz w domu, by oglądać deszcz
Jesteś młody, a życie jest długie
I masz trochę czasu do zabicia
Pewnego dnia odkryjesz, że dziesięć lat już za tobą
Nikt nie powiedział ci kiedy biec, przegapiłeś sygnał startu

Więc biegniesz i biegniesz, by zrównać się ze słońcem
Lecz ono zachodzi
Pędzi wokoło, by znów ukazać się za tobą
Właściwie ono jest takie samo, ale ty jesteś starszy
Masz krótszy oddech i z każdym dniem zbliżasz się do śmierci

Każdy rok staje się krótszy, na nic nie ma czasu
Plany też się nie spełniają
Lub kończą się skrawkiem zabazgranej kartki
Pozostajesz w cichej rozpaczy — po angielsku
Czas już minął, piosenka się skończyła
Myślałem, że mam więcej do powiedzenia...

Źródło: tekstowo.pl


czwartek, 18 marca 2010

Wprost 24 - Miliard euro wydany, nic nie zrobione

Wprost 24 - Miliard euro wydany, nic nie zrobione: "Miliard euro wydany, nic nie zrobione
2010-03-09 19:20
Na zamknięcie Ignalińskiej Elektrowni Atomowej wydano już miliard euro, przyznanych przez Unię Europejską, ale nie wykonano jeszcze żadnej realnej pracy - pisze we wtorek dziennik 'Lietuvos Rytas'.
'Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, gdzie się podziały te pieniądze' - mówi na łamach gazety nowy dyrektor siłowni Osvaldas Cziukszys. Przed tygodniem zastąpił on na stanowisku dyrektora Wiktora Szewałdina, który siłownią na Litwie kierował przez 18 lat."

poniedziałek, 15 marca 2010

Nadciąga kryzys zadłużenia

Nadciąga kryzys zadłużenia: "Nadciąga kryzys zadłużenia
Hubert Kozieł 13-03-2010, ostatnia aktualizacja 13-03-2010 00:47

Wywiad z Geraldem Celente, szefem amerykańskiej firmy badawczej Trends Research Institute, analitykiem, który przewidział obecny kryzys.

Kryzys znów mocno uderzy - mówi Gerald Celente, szef amerykańskiej firmy badawczej Trends Research Institute i analityk porównywany przez prasę w USA z jasnowidzem Nostradamusem

Jak długo może potrwać światowy kryzys gospodarczy?

Gerald Celente: Jeżeli nie pojawi się wynalazek tak rewolucyjny, jak odkrycie ognia, kryzys może potrwać nawet całą dekadę. Potrzebne jest bowiem stworzenie nowego i trwałego popytu, a nie tymczasowego popytu wywołanego przez pakiety stymulacyjne. USA wyszły w latach 90. z recesji w dużej mierze dzięki rewolucji technologicznej, związanej z komputerami oraz Internetem. Powstawały wówczas nowe produkty i usługi.

I był na nie popyt. Teraz tego nie mamy. Gospodarki są ożywiane tylko dzięki pakietom stymulacyjnym. A co się stanie, gdy one wygasną? Polityka ta przypomina pożyczanie pieniędzy hazardzistom na dalszą grę.

W 2007 r. Pańska firma badawcza kupiła domenę internetową panicof08. com („panika roku 2008”), trafnie przewidując rynkowe załamanie. Na 2009 r. kupiliście domenę collapseof09. com („załamanie roku 2009”). Tym razem popełnił Pan duży błąd w prognozach.

Nie, nie popełniliśmy błędu. Rynki akcji rzeczywiście przeszły załamanie. Dołki zostały osiągnięte przecież w marcu 2009 r. Od dalszego upadku giełdy uchroniły się tylko dzięki pieniądzom z pakietów stymulacyjnych. System jednak upadł, choć od tego czasu obłowili się ludzie z takich banków, jak Goldman Sachs. Kapitalizm w USA został zabity przez socjalistyczne rozwiązania rządu. Wszystko podtrzymywane jest jedynie dzięki bilionom dolarów pompowanych przez rządy do gospodarek.

Czy USA i Europa mogą więc ponownie doświadczyć recesji, np. w przyszłym roku?

Trudno powiedzieć, gdyż działania rządów są często nieprzewidywalne. Jeżeli wciąż będą one podtrzymywać gospodarki za pomocą pieniędzy podatników, mogą przez dłuższy czas tego uniknąć. Tak samo Europejczycy mogą powstrzymywać bankructwo Grecji. Ceną za ratowanie systemu jest jednak poważny wzrost zadłużenia państw oraz deficytów budżetowych, prowadzący do kryzysu zadłużeniowego.

Czy kryzys ten może doprowadzić do bankructw państw?

Oczywiście, że tak. Bardziej obawiam się jednak innych konsekwencji obecnej polityki gospodarczej. W trakcie Wielkiego Kryzysu z lat 20. i 30. rządy robiły wszystko, by walczyć z załamaniem ekonomicznym. Co później było? Wojna, czyli ostateczny pakiet stymulacyjny. I teraz też może dojść do eskalacji konfliktów i wojen na świecie.

Czy kryzys zadłużeniowy grozi USA?

W USA na każdego Amerykanina przypada 40 tys. USD rządowego długu. To niemożliwe, żeby zostało to wszystko spłacone. Być może rząd będzie się starał uporać z tym w przyszłości za pomocą dewaluacji dolara.

Kiedy może do niej dojść?

W każdej chwili, którą władze uznają za właściwą. W 1933 r. wprowadzono w USA tzw. bankowe wakacje. Zamknięto banki, by powstrzymać masowe wycofywanie depozytów oraz wymianę dolarów na złoto. Przedtem skupiono jednak złoto od obywateli po cenie 20,67 USD za uncję. Wkrótce powiązano dolara ze złotem po kursie 45 USD za uncję. To była dewaluacja. Oni zrobią wszystko, co uznają za stosowne. Nie cofną się przed niczym.

Na przykład po 11 września 2001 r. giełdy w USA były zamknięte przez rząd najdłużej od bankowych wakacji z 1933 r. Wystarczy więc atak terrorystyczny, by wykorzystać okazję do podobnej operacji gospodarczej.

Czy Europa również będzie przeżywała podobne kłopoty? Czy strefie euro grozi rozpad?

Trends Research Institute przewidział obecne kłopoty strefy euro, jeszcze zanim powstało euro. Kiedy tworzono wspólną europejską walutę, kierowano się nadziejami, jakie dawało zjawisko globalizacji. To wydawało się wówczas wspaniałym pomysłem. Ostrzegaliśmy wtedy jednak, że w trakcie kryzysu ta idea nie wypali.

Państwa będą wówczas kierowały się jedynie swoim własnym interesem, co widzimy teraz. Unia Europejska prawdopodobnie będzie musiała zmodyfikować traktaty, by pomóc Grecji. Polityka „jeden rozmiar zadowala wszystkich” (czyli wspólna waluta i bank centralny dla mocno różniących się gospodarczo państw – dop. red.) nie sprawdza się ani w przypadku unii walutowych, ani w przypadku ubrań.

Wiele krajów Europy Środkowo-Wschodniej chce jednak szybko przyjąć euro...

A kim właściwie są ci politycy, ci „geniusze”, którzy chcą pozbyć się narodowych walut, mających długą tradycję, by wziąć udział w eksperymencie, trwającym zbyt krótko, by można było uznać go za sukces? Euro ma przecież jedynie nieco ponad 10 lat i nie dowiodło swej trwałości. 20 lat temu, gdy upadał Związek Sowiecki, rozmawiałem z młodymi Rosjanami.

Wypowiadali się tak, jakby byli królami biznesu, chociaż ich wiedza na ten temat była mała. Kraje zza Żelaznej Kurtyny przyjmowały kapitalizm z ogromnymi nadziejami, wiedząc niewiele o jego funkcjonowaniu. Podobne podejście było widoczne choćby w Dubaju, a teraz w Chinach.

Wielu analityków pokłada jednak dużą nadzieję we wschodzących gospodarkach, a szczególnie w Chinach. Często można usłyszeć, że chińska gospodarka będzie w tym roku motorem światowego ożywienia gospodarczego. Część ekspertów uważa jednak, że tej gospodarce grozi przegrzanie i poważny kryzys. Czy uważa Pan, że do tego dojdzie?

Oczywiście, istnieje takie ryzyko. Chiny w odróżnieniu jednak od USA czy Europy, mają kapitał, który pozwoli im się uratować. Ponadto, wszystkie rynki wschodzące są obecnie przegrzane.

Rynki Europy Środkowo-Wschodniej też?

Wszystkie rynki wschodzące.

Czy dojdzie więc do załamania na tych rynkach?

Tak, ale trudno określić, kiedy się to stanie, mamy bowiem dzisiaj zbyt dużo „dzikich kart”. Przyczyną załamania może być kryzys walutowy.

Której z walut grozi załamanie? Czy będzie to dolar, euro, funt?

Może to być nawet brazylijski real. Ta gra spekulacyjna na rynkach nie może już bowiem długo trwać.

Wielu polityków z Europy i USA zapowiada jednak walkę z finansową spekulacją. Czy uda się ograniczyć to zjawisko?

Nie. Kto bowiem kontroluje polityków? Kto opłaca im kampanie wyborcze? Celem polityka jest utrzymanie się przy władzy.

Nie widzi Pan chyba żadnych jasnych punktów na mapie światowej gospodarki...

Ależ widzę, i to dużo. Przede wszystkim dostrzegam, że możemy doprowadzić do odrodzenia po upadku czegoś, co musiało upaść. Możemy zbudować przyszłość, w której zachowamy wszystko, co dobre z przeszłości. Powrócić do czasów, w których gospodarki były mniej zorientowane na globalizację, bardziej za to na tworzenie dóbr i usług w swoich granicach państwowych.

Nie mówię tutaj o protekcjonizmie, tylko o bardziej zrównoważonym podejściu. Czy to źle, że kupuję w sklepie osiedlowym u sąsiada, płacąc mu kilka centów więcej, zamiast kupować te wszystkie tanie i niepotrzebne rzeczy z Chin?

W co należy więc inwestować w najbliższych latach?

Amerykańskie prawo zabrania analitykom trendów prowadzenia doradztwa inwestycyjnego. Powiem więc, w co osobiście inwestuję. Część moich pieniędzy to dolary, część franki szwajcarskie. Gdy jedna z walut zyskuje, inna traci. Kupuję także dużo złota, gdyż waluty oparte na autorytecie rządów mogą znaleźć się pod presją. Jeżeli złoto stanieje o 400 USD, to i tak będzie warte więcej od takich „solidnych” aktywów, jak akcje Lehman Brothers czy GM. Inwestuję jednak w akcje firm z sektora ochrony zdrowia, gdyż mamy starzejącą się populację. Pieniądze lokuję również w akcje spółek z sektora nowych technologii energetycznych.

Dziękuję za rozmowę.
PARKIET"

Obserwatorzy