środa, 28 lipca 2010

Czy USA utoną w długach? - Biznes - Informacje - portal TVN24.pl - 09.06.2010

Czy USA utoną w długach? - Biznes - Informacje - portal TVN24.pl - 09.06.2010


Czy USA utoną w długach?

Czy USA utoną w długach?
Ameryka wciąż pogrąża się w długach ale jej gospodarka staje na nogach
US Fed
Amerykański dług publiczny za 5 lat będzie już większy niż wartość całej gospodarki - prognozuje Departament Skarbu USA w raporcie, jaki złożył w Kongresie w miniony piątek. O raporcie dopiero dziś napisały media.
Eksperci Departamentu Skarbu prognozują, że do 2015 roku zadłużenie Ameryki wzrośnie o 6 bilionów dolarów i sięgnie 19,6 biliona dolarów. To znaczy, że dług USA liczony do PKB ma wzrosnąć przez 5 lat o 9 punktów procentowych - do 102 procent PKB. Dla porównania, w Grecji i we Włoszech to ponad 115 procent wartości gospodarki, a w Japonii - prawie 200 procent.
Kolejne kraje Unii Europejskiej podają pozytywne dane o swoich... czytaj więcej »


W tym roku zadłużenie USA wyniosło 13,6 bln dolarów, czyli 93 proc. PKB.

Bernanke: gospodarka dochodzi do siebie

Tymczasem szef Fed Ben Bernanke powiedział, że gospodarka nadal zdaje się z powodzeniem dochodzić do siebie. Fed przewiduje 3,5-procentowy wzrost PKB w tym roku. Bernanke podkreślił jednak, że wzrost taki oznacza, iż bezrobocie będzie się zmniejszać bardzo powoli, także w przyszłym roku.

Według Bernankego wpływ kryzysu finansowego w Europie na gospodarkę USA nie będzie znaczny, pod warunkiem że rynki finansowe nadal będą się stabilizowały.

Szef Fed, który w środę wystąpił przed Komisją Budżetową Izby Reprezentantów, powiedział, że spadki cen akcji i słabsze perspektywy gospodarki w Europie "w jakiś sposób odbiją się" na gospodarce amerykańskiej, ale ten negatywny wpływ powinien być zrównoważony zniżką procentów od kredytów hipotecznych i spadkiem cen ropy naftowej.

wtorek, 27 lipca 2010

poniedziałek, 26 lipca 2010

Jacek Rostowski też kupuje swapy - Biznes w Onet.pl

Czy skończymy tak jak Grecja?

Ministerstwo Finansów w 2009 korzystało z instrumentów pochodnych - pisze "Puls Biznesu". Ale resort zapewnia, że nie oszukiwał w tej sprawie Brukseli.

Jak się dowiedziała gazeta z tak zwanych swapów korzysta też obecny szef resortu finansów - Jacek Rostowski. Ministerstwo zapewnia jednak, że instrumentami posługiwał się zgodnie z prawem, a nie - jak Grecy - dla tuszowania statystyk. Według urzędników resort w 2009 wykorzystał dwa rodzaje transakcji typu swap: walutową i procentową.

Resort przekonuje, że były to działania zgodne z obowiązującymi w Unii zasadami rachunkowości. Ministerstwo jednak nie chce ujawnić szczegółów transakcji, tłumacząc, że mogłoby to pogorszyć warunki tych operacji.

"Puls Biznesu" przypomina, że korzystanie ze swapów walutowych przy zarządzaniu długiem publicznym to dziś gorący temat w Europie. Niedawno bowiem okazało się, że Grecja przeprowadzała takie transakcje z bankiem Goldman Sachs. Strony miały umówić się na takie warunki, dzięki którym oficjalny dług publiczny był niższy od rzeczywistego.



Jacek Rostowski też kupuje swapy - Biznes w Onet.pl

Filmowe hity z dzieciństwa

Najeźdzy z kosmosu


Kosmos 1999

czwartek, 8 lipca 2010

Trzy biliony polskiego długu?

Trzy biliony polskiego długu? - Najważniejsze informacje - Informacje - portal TVN24.pl - 08.07.2010

Trójka z przodu, a potem dwanaście zer, czyli trzy biliony. 3 000 000 000 000 złotych - to rzeczywista kwota całkowitego zadłużenia Polski, jaką wylicza Janusz Jabłonowski z departamentu statystyki NBP. Cytuje go "Puls Biznesu", zestawiając tę sumę z oficjalną sumą zadłużenia: 644 mld zł.
Jesteśmy coraz bardziej zadłużeni
W tym roku zadłużenie naszego państwa przypadające na obywatela zwiększy... czytaj więcej »
Suma 3 bln zł przekracza 220 proc. Produktu Krajowego Brutto. Natomiast oficjalnie zadłużenie Skarbu Państwa wynosiło w kwietniu ponad 644 mld zł, co i tak daje ok. 17 tys. zł na przeciętnego Polaka - i około połowy rocznego PKB Polski.
Czy USA utoną w długach?
Amerykański dług publiczny za 5 lat będzie już większy niż wartość całej... czytaj więcej »


Janusz Jabłonowski z departamentu statystyki Narodowego Banku Polskiego rzeczywistość widzi dalece bardziej ponurą: według niego do jawnego powinniśmy doliczyć dług ukryty, który według jego obliczeń sięga 180 proc. PKB.
Rośniemy szybciej. Nasz dług też
- Polska gospodarka urosła w ubiegłym roku o 1,8 proc. - podał Główny Urząd... czytaj więcej »


Te ukryte długi to m.in. zaległe płatności w ochronie zdrowia, a także np. system rentowy, w którym obniżono składkę i nie ma zależności między wpłaconymi składkami, a otrzymywanymi świadczeniami. Podobna sytuacja występuje w przypadku systemów emerytalnych służb mundurowych, czy rolników.

Jabłonowski wskazuje też, że ogólna wartość świadczeń uzyskiwanych przez obywateli w służbie zdrowia jest znacznie wyższa niż suma wpłacanych składek. - Im więcej starszych ludzi i im bardziej państwo będzie się angażowało w opiekę nad nimi, tym gorsza sytuacja w finansach i większa luka niestabilności - wskazuje. "Puls Biznesu" zauważa zaś, że prognozy demograficzne są mało optymistyczne: spadnie liczba mieszkańców Polski, ale też spadnie liczba osób w wieku produkcyjnym - a przybędzie emerytów.

Janusz Jabłonowski przyznaje wprawdzie, że jego obliczenia obarczone są "jakimś warunkowym ryzykiem", ale podstawowy wniosek pozostaje jeden: na dłuższą metę finanse publiczne są niestabilne.

Jeśli przyjąć, że w tym roku wartość polskiego PKB wzrośnie do 1,35 bln zł i że całkowity dług publiczny przekroczy 3 bln zł, to łatwo obliczyć, że statystyczny Polak jest już zadłużony na około 80 tys. zł, czyli na wysokość swoich dwuletnich zarobków.

środa, 7 lipca 2010

nabici i mBank

LINK

Przełom? Wspólna inicjatywa „Nabitych” i mBanku
Nadesłane przez: Nabici w mBank , 07 kwietnia 2010

nabici_fin.jpgNabici w mBank, oraz przedstawiciele Grupy BRE od dawna toczą ze sobą wojnę. W kuluarowych dyskusjach, a także na wokandzie sądowej, przedstawiciele obu stron spierają się już od kilku lat. Dziś jednak nie będziemy o tym pisać. Jako pierwsi, prezentujemy bardzo sympatyczną informację. Obie strony sporu doszły bowiem do porozumienia. Chcecie wiedzieć więcej? Czytajcie dalej, tylko na AlertFinansowy.pl.


Środki obu stron pójdą na cele charytatywne
W sumie 24 tys. zł otrzyma Dom Małego Dziecka w Łodzi i Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Niepełnosprawnych "Krasnal". Hojnymi darczyńcami są mBank, MultiBank, oraz ich „zbuntowani” klienci skupieni wokół inicjatywy Nabici w mBank i mStop.pl. To wynik uzgodnień jakie zapadły po spotkaniu obu stron 17 grudnia ubiegłego roku. Było to spotkanie kończące rozmowy na temat oferty dla klientów posiadających kredyty w tzw. starym portfelu. Jednym ze wspólnych postanowień, zaakceptowanym przez obie strony, było uzupełnienie środków klientów przez banki i przekazanie ich wspólnie na cele charytatywne. Pieniądze przekazane dla Domu Małego Dziecka przeznaczone zostaną na wakacyjny wyjazd dzieci, natomiast Stowarzyszenie "Krasnal" kupi sprzęt rehabilitacyjny dla swoich podopiecznych.

Reklama

Porozumienie jest możliwe?
Ostatnie spotkanie między przedstawicielami mBanku i MultiBanku, a klientami skupionymi wokół Nabitych w mBank.pl oraz mStop.pl odbyło się 17 grudnia 2009 r. w siedzibie BRE Banku w Warszawie. Był to spotkanie finalizujące pertraktacje obu stron. Efektem jest całkowicie nowa oferta przewalutowania kredytów we frankach szwajcarskich (CHF) na euro (EUR). Preferencyjne warunki dostępne są dla tych klientów, którzy swoje umowy podpisali do jesieni 2006 r. Oferta banków obowiązuje tylko do końca kwietnia br. Czy to oznacza koniec konfliktu?
Przedstawiciele Nabitych w mBank są ostrożni w ocenie sytuacji: - Dopiero po zakończeniu obowiązywania oferty będziemy mogli stwierdzić czy spór mamy za sobą. Będzie to zależało od ilości podpisanych aneksów. Teraz zdecydowanie za wcześnie wyrokować w tej sprawie - powiedział nam jeden ich przedstawicieli.

Od czego się zaczęło?
Przypomnijmy, że problem tzw. starego portfela dotyczy ok. 20 tys. klientów Grupy BRE Banku. Spora część z nich zaangażowała się w walkę poprzez stowarzyszenie Nabitych w mBank i stronę mStop. O obu organizacjach głośno jest już od kilku lat, a wszystko przez mały zapis w umowach kredytów hipotecznych, który w skrócie sprowadza się do tego, że oprocentowanie kredytu zależy od… samodzielnej decyzji banku.

Uważasz, że obie strony dojdą do ostatecznego porozumienia?

Napisz do nas Alert lub podyskutuj o tym na Forum. Podziel się swoją opinią na temat instytucji finansowych w naszej Księdze Skarg i Pochwał.

Klienci skarżą się na banki

Klienci skarżą się na banki
Monika Krześniak 07-07-2010, ostatnia aktualizacja 07-07-2010 01:30

LINK

Najwięcej skarg dotyczy relacji z bankami przy kredytach hipotecznych Klienci organizują się w walce o swoje prawa. Na odzyskanie zawyżonych opłat szanse mają tylko najbardziej wytrwali
Zmiana banku nie zawsze jest łatwa. O ile przeniesienie konta do innego banku jest coraz prostsze, to obecnie nie opłaca się przenosić kredytu hipotecznego ze względu na wysokie marże. ∑
źródło: Rzeczpospolita
Zmiana banku nie zawsze jest łatwa. O ile przeniesienie konta do innego banku jest coraz prostsze, to obecnie nie opłaca się przenosić kredytu hipotecznego ze względu na wysokie marże. ∑
+zobacz więcej

W pierwszym półroczu do Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego wpłynęły 1723 skargi klientów na banki – wynika z danych uzyskanych przez „Rz”. Jeśli w drugiej połowie roku będzie ich tak dużo, to w całym 2010 roku ich łączna liczba może przekroczyć rekordowy poziom 3,6 tys. skarg odnotowanych w ubiegłym roku.

– Najwięcej zażaleń na banki dotyczy problemów ze spłatą kredytów hipotecznych – przyznaje Katarzyna Biela z Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Potwierdzają to dane arbitra bankowego (rozstrzygającego spory pomiędzy klientami a bankami) przy Związku Banków Polskich.

W pierwszym półroczu 2010 r. wpłynęło do tej instytucji 590 skarg, a 586 zostało zakończonych. – Większość skarg dotyczy kredytów. Połowa została rozstrzygnięta na korzyść klientów – mówi Katarzyna Marczyńska, arbiter bankowy.

Obecnie kredyt mieszkaniowy spłaca blisko 1,5 mln Polaków, a jego średnia wartość to ponad 202 tys. zł. Zawyżona prowizja, oprocentowanie lub inne opłaty przekładają się na koszt rzędu kilkuset, a często kilku tysięcy złotych rocznie.

Kredyty mieszkaniowe zaciąga się na okres 20 – 30 lat, ale w trakcie ich spłaty klienci często muszą staczać bój o swoje prawa.

– Wpływają np. skargi związane z ubezpieczeniami pomostowymi kredytów (płaci się je przy kredytach hipotecznych, do momentu gdy zostaje wpisana hipoteka banku do księgi wieczystej – red.), klienci skarżyli się na problem z odzyskiwaniem nadpłaconego ubezpieczenia pomostowego – przyznaje Katarzyna Marczyńska.

"1,5 mln Polaków spłaca co miesiąc kredyt mieszkaniowy"

„Rz” wielokrotnie opisywała problemy z odzyskaniem nadpłaconego ubezpieczenia, mimo że w tej sprawie zapadł wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który uznał za niezgodne z prawem pobieranie go po wpisie hipoteki do ksiąg wieczystych. Mimo wyroku i wpisania takich klauzul do rejestru zakazanych, nie wszystkie banki chciały zwracać klientom nadpłacone kwoty. Jest szansa, że sytuacja się zmieni, ponieważ Związek Banków Polskich pracuje nad rekomendacją dobrych praktyk, która ma ujednolicić sposób stosowania ubezpieczenia pomostowego przez banki. Wśród spraw dotyczących kredytów konsumenckich wyróżniają się te, które dotyczą przedterminowej spłaty kredytu. Połowa z nich jest uznawana na korzyść klienta.

Problemy są zaś z prawidłowym stosowaniem przepisów przez banki mówiących o tym, że klient ma obowiązek co najmniej trzy dni wcześniej zawiadomić o zamiarze wcześniejszej spłaty, ale może to zrobić w dowolny sposób. Tymczasem niektóre banki w regulaminie wymagają formy pisemnej. – W takiej sytuacji, jeśli np. z protokołu odsłuchania rozmowy telefonicznej okaże się, że klient zawiadomił bank ustnie, uznawana jest racja klienta i bank przegrywa sprawę – tłumaczy Katarzyna Marczyńska.

Duża liczba skarg wpływających do nadzoru finansowego dotyczy uciążliwych form windykacji oraz problemów z obsługą kart kredytowych. Brak wiedzy finansowej i prawnej powoduje, że zwykły klient stoi na słabszej pozycji w relacjach z bankiem. Na szczęście, by zyskać przewagę w sporach z instytucjami finansowymi, coraz częściej klienci organizują się w grupy, tworzą portale społecznościowe, fora internetowe.

Głośna była sprawa klientów mBanku, którzy poprzez taką grupę nacisku walczyli o nowe warunki umów kredytowych z niższym oprocentowaniem, którego bank nie chciał obniżać mimo spadku rynkowych stóp procentowych. Podobne sprawy dotyczyły banków: hiszpańskiego Santandera i austriackiego Raiffeisena. Z kolei klienci greckiego Polbanku zrzeszeni w portalu Kupfranki.pl, przy wsparciu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Komisji Nadzoru Finansowego przeprowadzili udaną akcję sprzeciwu wobec narzucania aneksowania umów z mniej korzystnymi warunkami.

Sami bankowcy twierdzą, że liczba reklamacji od klientów w stosunku do ilości wykonywanych operacji nie rośnie, choć żadna instytucja nie podaje statystyk. Dominują te, które są związane z codziennymi transakcjami płatniczymi, ponieważ są one mniej problematyczne i banki rozpatrują je w miarę sprawnie. Problemem może być jednak tryb i czas ich rozpatrywania.

– Większość reklamacji transakcji we wpłatomatach rozwiązujemy w ciągu maksymalnie siedmiu dni. Jednak w przypadku kart za realizację procesu odpowiada zarówno bank, jak i jego partnerzy – np. wydawcy kart, akceptanci czy operatorzy bankomatów – mogą być one rozpatrywane dłużej – mówi Paweł Ejzert, dyrektor ds. relacji z klientami mBanku.

Rafał Łyczek, portal Kupfranki.pl

Wciąż mamy do czynienia z sytuacją, w której banki zwracają niesłusznie pobrane opłaty tylko tym klientom, którzy są wytrwali w walce o ich odzyskanie. Przykładem jest Bank Millennium, który podwójnie naliczał spread (różnica w stosowanych kursach walut) przy pobieraniu ubezpieczenia niskiego wkładu własnego. Mimo że przyznał się do błędu, oddaje środki tylko tym klientom, którzy się o to upomną. Drugi przykład takiej krótkowzrocznej polityki to Getin Noble Bank, który nalicza wysoką prowizję za zmianę waluty kredytu w wysokości 0,8 proc. kwoty pozostałej do spłaty, a jednocześnie stosuje najwyższy spread na rynku.

Systemy informatyczne zawodzą

Problemy techniczne banków narażają klientów na nieterminową realizację przelewów. W ostatnim czasie w wyniku awarii systemów informatycznych klienci kilku banków mieli problemy z dostępem do swoich pieniędzy. Z takim kłopotem borykali się niedawno m.in. klienci PKO BP, Pekao, mBanku, Kredyt Banku, Banku Handlowego i ING Banku Śląskiego. W kilku przypadkach problemy techniczne uniemożliwiające realizację transakcji elektronicznych trwały cały dzień, zanim zostały usunięte. Klienci, którzy nie mogli zalogować się do swoich kont, nie mogli wykonać transakcji przez Internet. Tylko niektóre mogły być wykonane za pomocą bankowości telefonicznej. W niektórych przypadkach występowały również kłopoty z autoryzacją transakcji kartowych. W tych sytuacjach banki deklarowały, że zwrócą opłaty za operacje wykonane inną drogą, np. w oddziale czy przy udziale konsultanta infolinii. Problemy dotknęły także bankomaty sieci Euronet, z której korzystają klienci niemal wszystkich banków.

Jednak największa awaria na naszym rynku dotyczyła systemu Visa i wystąpiła w 2008 r. Wówczas transakcje wypłat z bankomatów były księgowane po kilkanaście, a nawet po kilkadziesiąt razy. W tej sytuacji banki zwracały błędnie zaksięgowane kwoty automatycznie bez konieczności składania reklamacji.

wtorek, 6 lipca 2010

Klapsy i wychowanie dzieci

Wyniki Międzynarodowego sondażu na temat bicia dzieci.

Globalny sondaż Reader´s Digest wykazał, że rózgi poszły w odstawkę.
Większość rodziców od
Indii po Australię najbardziej wierzy w wychowawczą moc rozmowy. W
Polsce również, choć na tle innych krajów niepokojąco wyróżnia nas
wysoki procent zwolenników klapsa.Rozmowa to najskuteczniejsza metoda
dyscyplinowania dzieci. Tak odpowiadała większość respondentów we
wszystkich krajach objętych sondażem miesięcznika Reader´s Digest. Na
ten sposób radzenia sobie z dziećmi wskazała też największa grupa
Polaków - 69%. Bardzo podobne podejście do wychowania mają Francuzi i
Rosjanie (71%), a także Niemcy (66%).Metoda polegająca na zakazywaniu
jakiejś przyjemności znalazła najwięcej zwolenników w Australii (39%),
sporo też w Kanadzie i USA (37%), Hiszpanii (29%) oraz w Wielkiej
Brytanii (25%). W Polsce wybrało ją tylko 14% respondentów. Odsyłanie
do innego pokoju nie cieszy się wielkim powodzeniem. Najwięcej wskazań
na ten sposób było w Chinach i Francji (12%).Kary fizyczne
najwyraźniej wszędzie wychodzą z mody. Relatywnie sporo wskazań (7%)
zyskały one w Rosji, Wielkiej Brytanii i Niemczech (choć tam wyraźnie
prawo ich zakazuje). Nigdzie jednak wskaźnik nie był tak wysoki jak w
Polsce, gdzie w sens klapsów nadal wierzy 10% respondentów. Bywa że i
najlepszy rodzic straci cierpliwość. Ale i wtedy najlepiej o tym
porozmawiać. Przeprosić dziecko - mówi Małgorzata Karpińska,
psycholog. - Prowadzę terapię młodzieży. Osoby, które doświadczały
przemocy, często nie radzą sobie z relacjami z innymi ludźmi. Są
bardziej skłonne do uzależnień, agresji i popadania w konflikt z
prawem. Największym skarbem są rozmowy. Również w dorosłym życiu.
Dzieci, które z domu rodzinnego wynoszą przekonanie, że rozmowa to
sposób na rozwiązywanie problemów i konfliktów, mają największe szanse
wyrosnąć na odpowiedzialnych, nawiązujących zdrowe relacje z innymi
ludzi. I na szczęśliwe życie. Dlatego optymizmem napawa wynik sondażu
Reader´s Digest. Najwyraźniej coraz lepiej rozumiemy, że rozmowa
to najlepsza metoda wychowawcza.

niedziela, 4 lipca 2010

Wprost 24 - ZUS zbankrutuje za 9 lat

Wprost 24 - ZUS zbankrutuje za 9 lat

"Fakt" zapowiada katastrofę: ponad 10 milionów ludzi, którzy w 2015 roku będą klientami Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, zostanie bez pieniędzy. Gazeta twierdzi, że ten zbiurokratyzowany moloch, który już teraz ściąga ogromne składki, wypłacając w zamian głodowe świadczenia, za 9 lat zostanie zupełnym bankrutem. "Fakt" powołuje się na szefa Rady Nadzorczej ZUS Roberta Gwiazdowskiego, który mówi, że w 2015 roku jego firmie grozi poważny kryzys finansowy. Istnieje ryzyko, że nie będzie z czego wypłacać pieniędzy emerytom. Są tego przynajmniej dwie przyczyny, twierdzi "Fakt". Pierwsza to taka, że obecnie płacone składki tylko w teorii wędrują na indywidualne konta przyszłych emerytów. W praktyce te pieniądze przejadają obecni klienci ZUS. A druga, to fakt, że w 2015 roku na emeryturę przejdzie pierwszy powojenny wyż demograficzny i liczba emerytów wzrośnie o 60 proc. Sytuację miał ratować Fundusz Rezerwy Demograficznej. Okazał się on jednak - jak określa "Fakt" - gigantyczną klapą. Do 2009 roku miał dysponować ok. 20 mld złotych. Jak dotąd zgromadził zaledwie 1,5 mld. Co radzi Gwiazdowski? - oszczędzać na czarną godzinę. Człowiek, który przez 40 lat będzie odkładał 150 zł miesięcznie uciuła w tym czasie ponad pół mln zł i nie będzie musiał się oglądać na ZUS - czytamy w teście "ZUS zbankrutuje za 9 lat".

http://niskizus.com/

Obserwatorzy